Maria Jakubowska - Jak to się zaczęło?
Moja przygoda ze Wspólnotą Guadalupe rozpoczęła się około 6 lat temu. Wtedy pierwszy raz usłyszałam o Wspólnocie od mojego brata, Łukasza, który był zaangażowany w nagrywanie płyt zespołu.
Któregoś razu podczas spaceru powiedział mi: „Marysiu, jest taka wspólnota, pokażę Ci ich piosenkę. To są słowa Pana Jezusa”. I dał mi do posłuchania pieśń „Nikt Cię nie kocha tak, jak Ja”. Pomyślałam: „Piękna piosenka…”. Łukasz wspomniał mi też, że we Wspólnocie potrzebują skrzypaczek, a ja uczyłam się gry na skrzypcach w szkole muzycznej. Miałam wówczas dość dużo obowiązków i w tamtym czasie nie przyjęłam tego zaproszenia.
Jednak w kolejnych latach miałam okazję poznać niektórych członków Wspólnoty – Agnieszkę, Olę, Pawła i jeszcze kilka innych osób. Spotykałam ich np. podczas uroczystości w Archikatedrze i na pieszej pielgrzymce do Częstochowy. Właśnie podczas pielgrzymki mogłam chwilę pobyć ze Wspólnotą, mimo że nie byliśmy w tej samej grupie. Podczas Mszy Św. we Włoszczowie zagrałam na pożyczonych od Gusi skrzypcach. Później dwukrotnie uczestniczyłam jako widz w musicalu „Życie Maryi”. Pamiętam, że ten spektakl wywarł na mnie duże wrażenie. Przychodziłam też na Dni Guadalupiańskie, a sporadycznie i na Uwielbienia prowadzone przez Wspólnotę. Czułam się tam zawsze mile przyjęta. W 2015 roku dostałam zaproszenie, żeby zagrać w orkiestrze podczas premiery „Oratorium o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny”. To była moja pierwsza „posługa”, jeszcze jako „przyjaciela Wspólnoty”. Potem kilkakrotnie grałam na skrzypcach w Oratorium, podczas Dni Guadalupiańskich i Koncertu Chwały.
Po jakimś czasie coraz częściej zaczęłam spotykać Gusię i kilkakrotnie słyszałam zaproszenie, żeby przyjść na spotkanie Wspólnoty. Jednak moje zaangażowanie w Stowarzyszeniu Harcerstwa Katolickiego „Zawisza”, które łączyło się w tamtym czasie z cotygodniowymi zbiórkami w soboty, nie pozwalało mi na to. Ale gdzieś w głębi serca dojrzewała myśl, że chciałabym należeć do Wspólnoty.
I w końcu wszystko dość szybko zaczęło się układać w całość. Studiowałam w Lublinie, a od II roku studiów moja służba w harcerstwie nie wymagała już cotygodniowego zaangażowania. Przyszła więc myśl, żeby wreszcie dołączyć do Guadalupe. Moja radość była jeszcze większa, gdy dowiedziałam się, że podstawą formacji Guadalupe jest „Traktat o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny” św. Ludwika Marii Grignon de Montfort. Próbowałam sama sięgać do tej książeczki kilka miesięcy wcześniej, więc było to potwierdzenie mojego pragnienia. Dodatkowo członkiem Wspólnoty postanowiła także zostać moja przyjaciółka, Gabrysia. I stało się – w październiku 2017 dołączyłam do Wspólnoty Guadalupe.
Z czasem zaczęłam dostrzegać, że bycie członkiem Wspólnoty jest szczególną Bożą łaską w moim życiu. Jeszcze kiedy byłam w gimnazjum, miałam pragnienie należenia do jakiejś wspólnoty. Prosiłam Pana Boga o to, żeby postawił na mojej drodze takich ludzi, którzy pomogą mi kroczyć Jego drogami. Wychowałam się w katolickiej rodzinie, jednak czułam, że potrzebuję oparcia i towarzyszenia kogoś jeszcze; chciałam rozwijać moją relację z Bogiem i nie być w tym sama. Z perspektywy czasu widzę, że to pragnienie było we mnie stale obecne, również kiedy rozpoczynałam studia. Pewnego razu, zapisując na kartce moje marzenia na najbliższe lata, zanotowałam m.in. „założyć lub działać we zespole uwielbieniowym”. Jeszcze wtedy nie myślałam, że może to być Guadalupe.
W Guadalupe odnalazłam to, czego pragnęłam. Spotkałam ludzi, którzy kochają Maryję i chcą żyć i działać na Bożą chwałę. Tutaj mogę służyć moim talentem muzycznym i robić to, co kocham – czyli poprzez muzykę chwalić Pana. Odnajduję też tutaj siebie – mam poczucie, że zarówno ja, jak i każdy członek Wspólnoty jest darem i wnosi coś pięknego. To we Wspólnocie Pan Bóg pozwala mi odkrywać także nowe talenty. Wspólnota jest dla mnie siłą, szczególnie gdy przychodzą trudne chwile. Wiem, że zawsze mogę liczyć na modlitwę i dobre słowo. Ale – co najważniejsze – ufam, że dzięki tej Wspólnocie mogę kroczyć coraz dalej na drodze wiary i dążyć ku świętości. Formacja we Wspólnocie ugruntowała we mnie pobożność maryjną, szczególnie za sprawą oddania się całkowicie Panu Bogu przez ręce Maryi. To tak zwana „niewola miłości”, o której mówiło wielu Świętych – od św. Ludwika, poprzez św. Maksymiliana, św. Jana Pawła II czy Sługę Bożego Stefana Kardynała Wyszyńskiego.
Wielu ludzi pyta, jak to się dzieje, że mam czas na wiele różnych spraw, w tym na posługiwanie we Wspólnocie Guadalupe. Mówię często, że to „z Bożą pomocą”. Bo rzeczywiście czas przeznaczony dla Pana i Jego Matki nie jest czasem straconym. Za to wszystko – chwała Panu!