Na początku było Słowo cz. 2.
Scena Zwiastowania NMP z Musicalu „Życie Maryi”.
Dzisiaj zapraszamy Was do rozważenia kolejnego fragmentu z Ewangelii wg św. Łukasza. Jest on kontynuacją fragmentu o Zwiastowaniu Maryi.
W ostatnim rozważaniu zwróciłam uwagę na to, że anioł Gabriel przyszedł do Maryi „w szóstym miesiącu” oraz że cyfra 6 może sugerować, że „gdzieś zaraz pojawi się CZŁOWIEK” (jest to odwołanie do opisu Stworzenia świata, bo Bóg stworzył człowieka w szóstym dniu – por. Rdz 1, 26-31; taką interpretację usłyszałam na wykładzie księdza profesora-biblisty). Chciałabym w tym miejscu doprecyzować myśl, którą rozpoczęłam ostatnio. Mówiąc o „szóstym miesiącu”, Ewangelista miał na myśli miesiące, które upłynęły od poczęcia św. Jana Chrzciciela w łonie św. Elżbiety (Łk 1, 26. 36). Życie małego człowieka – św. Jana – trwało już zatem 6 miesięcy. Co więc oznacza myśl, że „zaraz pojawi się CZŁOWIEK”? Już tłumaczę. Informacja o tym, że od poczęcia św. Jana upłynęło 6 miesięcy, określa w czasie fakt Zwiastowania. Jest to moment pojawienia się nowego Życia, nowego Człowieka. Bo od chwili „fiat” Maryi rozpoczyna się istnienie nowego Życia, Boga-Człowieka – Jezusa Chrystusa.
Każde dziecko już od poczęcia istnieje jako człowiek, jako osoba. I co ważne, od tego czasu z małym człowiekiem można nawiązać osobową więź. O tej pięknej relacji z dzieckiem nienarodzonym, ale także o towarzyszeniu jego mamie mówi nam rozważany dzisiaj fragment.
To chyba najpiękniejszy biblijny obraz radości z obecności życia poczętego! I obraz radości płynącej z pełnienia woli Bożej. I jednocześnie jak piękne przedstawienie podmiotowości dziecka poczętego, które od poczęcia jest człowiekiem.
„W tym czasie Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do pewnego miasta w [pokoleniu] Judy. Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę. Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę. Wydała ona okrzyk i powiedziała: «Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona. A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie? Oto, skoro głos Twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszyło się z radości dzieciątko w moim łonie. Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana». Wtedy Maryja rzekła: «Wielbi dusza moja Pana (…)”. (Łk 1, 39-46)
Warto zastanowić się nad czymś, o czym po części powiedzieliśmy już poprzednio. Dlaczego Maryja idzie „z pośpiechem”, w daleką drogę, w góry? Bo dostrzega potrzebę towarzyszenia matce, która jest w stanie błogosławionym. Maryja wyczuwa tę potrzebę, choć anioł nie powiedział Jej wprost: „Idź do Elżbiety”, a jedynie zasygnalizował, że Elżbieta nosi pod sercem dziecko. Maryja mogła poprzestać na radości, że jej krewna w podeszłym wieku oczekuje potomka i nawet wychwalać za to Pana Boga… Ale pełnia radości Maryi objawia się dopiero w działaniu. Ona, mimo że sama już także jest w stanie błogosławionym, idzie, by Elżbiecie towarzyszyć, by jej pomóc. Rozumie, jak ważne jest towarzyszenie matce, która oczekuje narodzin dziecka. Wie, jak ważne jest spotkanie i jak istotne jest wsparcie tej kobiety teraz.
Pomyślmy, jak tę sytuację możemy przenieść na nasze „tu i teraz”. Wyobraź sobie, że ktoś z rodziny lub znajoma dzieli się z Tobą nowiną: „Wiesz, jestem w ciąży” lub „Noszę pod sercem dzieciątko”. Jak reagujesz? Cieszysz się zawsze? To dobrze. A może patrzysz na okoliczności i różne komentarze pojawiają Ci się w głowie albo na ustach – np. jeśli mama jest wielodzietna („A po co jej to kolejne dziecko, nie wystarczy już?”), mama jest młoda („Nie za wcześnie? Poczekaj jeszcze, dziecko zniszczy ci karierę i twoje plany”), mama nie ma męża („… wpadka?”) itd. Jeśli mama jest mocno przekonana o wartości każdego ludzkiego życia, poradzi sobie, choć te słowa mogą sprawić ogromny ból… Ale jeśli w jej głowie kłębią się wątpliwości i pokusy, aby to życie odrzucić, to właśnie Twoja postawa może zmienić wiele! Może ta mama dzieli się tym z Tobą, bo chce podzielić swoją radość. A może właśnie Tobie zaufała, bo jest jej trudno i potrzebuje wsparcia? Tak istotne są więc słowa! Ale, idąc dalej, tak ważna jest cała nasza postawa. Nie tylko wsparcie jednorazowym słowem, ale postawą stałej gotowości – do wysłuchania, rozmowy czy innego rodzaju pomocy.
Tutaj chciałabym wspomnieć także o szczególnym wymiarze towarzyszenia matce, jakim jest towarzyszenie ojca dziecka. Przecież tak ważne jest, by przy mamie był także ojciec dziecka. Zbyt często się o nim zapomina, a przecież dziecko poczęte jest także jego dzieckiem. To on ma ogromny wpływ na decyzję matki o przyjęciu lub odrzuceniu tego życia… Odpowiedzialność i miłość mężczyzny względem kobiety wymaga tutaj odważnego podjęcia konsekwencji, opowiedzenia się po stronie życia. Nie jest miłością rada o treści: „Dziecko jest problemem, skończmy z tym”. Miłością wobec matki i dziecka jest powiedzenie: „Nie martw się, ja się wami zaopiekuję”. Wtedy kobieta będzie się czuła bezpiecznie. Tak postąpił św. Józef, gdy wziął Maryję do siebie, choć przecież nie rozumiał w pełni tej sytuacji…
Podsumowując, tak ważne jest, by być z mamą oczekującą narodzin dziecka. I jeszcze myśl na sam koniec – jak pięknie jest tworzyć relację z nienarodzonym dzieckiem, gdy jest ono jeszcze pod sercem mamy! A psychologia udowadnia, że jest to możliwe i procentuje bardzo pozytywnie w całym życiu tego – jeszcze małego – człowieka.
À propos nawiązywania relacji z maluszkiem – czy wiesz, że w 20. tygodniu od poczęcia mama (i nie tylko ona) może przez powłoki brzuszne wyczuć łokieć, nóżkę lub główkę dziecka? Dziecko w tym wieku mierzy 25 cm i waży 400 g, a w swoim mieszkanku chwyta pępowinę, fika koziołki i ssie kciuk!
Dziecko ok. 3,5 miesiąca od poczęcia.