Jak stać się Apostołem Chrystusa w dzisiejszych czasach?
Prosząc Ducha Świętego otrzymujemy siłę, aby głosić Słowo Boże.
Misja we wspólnocie Kościoła na podstawie 1 Listu do Tymoteusza.
Ostatnio sięgnąłem po list św. Pawła do Tymoteusza i zauważyłem, że w liście do „Prawowitego dziecka w wierze” (1 Tm 1, 2) - Tymoteusza, zawarte pouczenia kierowane są głównie do duszpasterzy. To oni przede wszystkim są odpowiedzialni za nauczanie ludu, również w sytuacjach niezwykle trudnych, które bezpośrednio zagrażają ich zdrowiu lub życiu. Jeśli spojrzymy na karty Pisma Świętego, to już na początku listu św. Paweł pisze z dumą, że jest apostołem Chrystusa Jezusa (1 Tm 1, 1). Widzi, że lud w Efezie potrzebuje nawrócenia ze swojego dotychczasowego życia i popełnianych grzechów. Św. Paweł mówi o Jezusie jako nadziei, która może zmienić dotychczasowe życie mieszkańców. Tymoteusz ma za zadanie zaopiekować się ludem i głosić im niezgłębione miłosierdzie Chrystusa. Wie, że ten nakaz św. Pawła płynie ze szczerego serca po to, aby tamtejsi ludzie mogli poznać pełne oblicze Boga. Przeznaczenie tego listu jest również kierowane do każdego, który w obecnym czasie poszukuje prawdy o Zmartwychwstałym Chrystusie. Każdy z nas został indywidualnie wezwany do głoszenia Chrystusowej Ewangelii, a zatem nasze wewnętrzne walki o dobra duchowe i ciągła walka z grzechem, przyczyniają się do skutecznego naśladowania Chrystusa.
Dzisiejsze zmieniające się okoliczności, w których przeszło nam żyć sprawiają, że wspólnota Kościoła ma coraz trudniejszą misję w otaczającym ją świecie, przez co sama walka z grzechem staje się być niezwykle trudna. Dążenie, aby na ziemi zapanowało prawo Chrystusa, wymaga od nas mierzenia się z trudnymi zadaniami wszędzie tam, gdzie jesteśmy. Możemy to porównać z Biblijnym miastem Efez, gdzie tamtejsza wiara ma swoje ograniczenia na wielu płaszczyznach moralnych, i to właśnie w Efezie przyszły następca św. Pawła - Tymoteusz, zostaje i rozpoczyna swoje apostolstwo.
Apostołem Chrystusa nazywamy osobę głoszącą zasady wiary, która sprawuje troskę nad powierzonymi jej duszami dla jeszcze większej chwały Chrystusa. Czy więc i my, jako osoby wierzące, mamy prawo do nazywania się apostołami? Co prawda będąc osobą świecką nie możemy sprawować Liturgii i udzielać Eucharystii jak kapłan, ale niezależnie od płci, roli w społeczeństwie czy zdobytego wykształcenia, wolno nam na wiele różnych sposobów przybliżać ludziom naukę Chrystusa.
Pan Jezus nie przyszedł na świat „(…) aby powołać sprawiedliwych, ale grzeszników” (Mk 2, 17). Jako ludzie wiemy, że naśladowanie Chrystusa wiąże się z krzyżem, czyli pewnym cierpieniem i jeśli nie będziemy na nie gotowi, to nie doświadczymy radości w Bogu. Nasz problem z wiarą polega na tym, że podobnie jak mieszkańcy Efezu nie znamy Boga lub nie potrafimy w pełni Jemu zaufać. Potrzebujemy dzisiejszych apostołów miłości, bo sami w naszej codzienności i grzechu mamy małe szanse wznieść się na wyższy poziom. Mając wolnego ducha, wolimy biernie przyglądać się złu, które nas otacza, niż działać, aby wygrywać z własnymi słabościami ku jeszcze większej chwale Boga. We wspólnocie Kościoła każdy otrzymuje konkretną misję, która zostaje przypisana już w łonie matki, jeszcze przed narodzeniem. Naszą misją jest niebo. Jednak wielu o tym zapomniało lub zapomina, przez co takie apostolstwo staje się leniwe.
Potrzebujemy dzisiejszych apostołów miłości…
Podobnie jest z kobietami i mężczyznami, którzy mieszkali w Efezie. Paweł pisząc o kobietach, które ze świątyni urządzają sobie pokaz mody mówi: „… niech się przyozdabiają ze wstydliwością i umiarem, nie przesadnie zaplatanymi włosami, nie złotem czy perłami, czy kosztownym strojem” (1 Tm 2, 9). Nie na tym polega kobiece apostolstwo w Kościele! Kobiety w kościele, jak pisze św. Paweł, mają być „rozpoznawalne dobrymi uczynkami, co przystoi kobietom, które się przyznają do pobożności” (1 Tm 2, 10), zaś mężczyźni mają głosić prawdę o Zmartwychwstałym Panu, oni to mają być Bożymi przywódcami w kościele i mają mieć: „ręce czyste, bez gniewu i sporów” (1 Tm 2, 8). Wszyscy, zarówno kobiety, jak i mężczyźni, powinni szanować Boże zasady i święte miejsca, a nie postępować według własnych upodobań czy wygody.
Wizją Kościoła według św. Pawła ma być „Boże serce” pełne miłości, otwartości i zrozumienia, oraz napominania w miłości tych, którzy tego wymagają, by też i ich przybliżyć do spotkania z żywym Bogiem. Taka idea Bożego planu może wydawać się poza zasięgiem, gdyż niejednokrotnie sądzimy, że nie zasługujemy, aby być jednymi z apostołów Chrystusa. Jednakże decydując się trwać w Chrystusie mamy Jego słowo: „Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem” (J 15, 16), a zatem pewność dobrego wyboru.
Bóg wzywa nas do różnych wymiarów służby.
Boga, który nazywa się: „Światłością świata” można spotkać choćby w codziennej modlitwie w dialogu z Nim, jeśli tylko tego pragniemy i pozostaniemy Jemu wierni. Każdego dnia Chrystus wzywa swoje owce mówiąc: „Proście, a będzie wam dane” (Mt 7, 7). Czy więc w obecnych czasach jesteś gotów być apostołem Chrystusa i codziennie dotrzymywać Jemu kroku wypowiadając z dumą: „Jedynemu Królowi niech będzie cześć i chwała! Amen.”? (1 Tm 6, 16). Jeśli tak, to już teraz działaj! Dzisiejszy Apostoł ma być wszędzie rozpoznawalny poprzez swoje codzienne wypełnianie nauk Chrystusa i życie według Bożych przykazań. Będąc zamkniętym na Bożą Łaskę można tego w sobie samym nie zauważyć. W takiej, i podobnych sytuacjach, będzie niezwykle trudno, aby zostać gorliwym apostołem Chrystusa. Św. Tomasz mówi, że: „Człowiek potrzebuje przyjemności. Jeśli nie może odczuwać jej w sferze duchowej, stacza się...”. Do takiego samego wniosku możemy dojść śledząc życie mieszkańców Efezu, dla których Boże prawo już dawno przestało istnieć.
Jedynemu Królowi niech będzie cześć i chwała! Amen.
Paweł jednak wierzy, że Ci mieszkańcy posiadają potencjał do zmiany stanu swojego ducha na lepsze. Dlatego też powołuje do misji Tymoteusza, aby wskazał im Tego, który leczy ludzkie serca. Pan Jezus widzi serce każdego człowieka i wie, że potrzebuje miłości. „Bóg jest miłością: kto trwa w miłości, trwa w Bogu, a Bóg trwa w nim” (1 J, 4, 16). Miłość nie jest jedyną Bożą cechą. On nie tylko miłuje, ale i poszukuje. Rozgląda się za apostołami miłości, zanim jeszcze o tym pomyślą i wzywa ich w odpowiednim czasie do głoszenia. Jednak, aby to prawidłowo odczytać, niezbędne jest odkrycie w sobie Jego głosu. Często wymaga to rozwoju, gdyż każdy przypadek jest indywidualny i różni się doświadczeniem obecności Boga. Chcąc być Apostołem Chrystusa, powinieneś nawet na „trudnym terenie” głosić niestrudzenie Jego słowo, nie zważając na przeciwności losu i opinie otoczenia. Abp Fulton Sheen twierdzi, że: „Poznanie Boga wymaga więcej odwagi niż rozumu: Bóg jest dla ludzkiego doświadczenia czymś oczywistym, ale przyjęcie Go stanowi wyjątkową trudność”. Jeśli nasze serca skierowane będą ku miłości Bożej, będzie o wiele prościej głosić słowo Boże. Decydując się być Bożym Apostołem, powinieneś stale zachowywać czujność wobec niebezpieczeństw i pokus, które czyhają i chcą zagrozić twojej relacji z Bogiem. To, w co dziś wierzysz bezpośrednio będzie Cię kształtować, a to jak będziesz postępować zależy tylko od ciebie. Pan Jezus również i Tobie pozostawił wybór, którego nikt za ciebie nie dokona. Pamiętaj jednak, że dzięki dobrej decyzji zyskujesz pewność, ze nigdy nie zostaniesz sam, bo Jego Opatrzność będzie zawsze przy tobie. Przebywając we wspólnocie Kościoła oraz otaczającym ją świecie sprawi, że będziesz widział świat z Bożego punktu widzenia, a miłość również i na twojej drodze, tak jak w przypadku św. Pawła, będzie dla ciebie najlepszym drogowskazem.
Poznanie Boga wymaga więcej odwagi niż rozumu…
Wśród moich głównych narzędzi, z których czerpię dobro są: Sakramenty, Pismo Święte i Różaniec. To one wszystkie razem uzdalniają mnie do naśladowania Chrystusa w codzienności i sprawiają, że moje apostolstwo staje się bardziej wydajne i jest milsze Bogu. W swoich codziennych obowiązkach najbardziej stawiam na sprawy wiary, które napełniają mnie miłością i pokojem. Dzięki nim moja gotowość do służenia Chrystusowi jest zdecydowanie silniejsza, a ja zauważam, że coraz bardziej jestem „głodny” głoszenia Dobrej Nowiny. To dzięki wierze w Chrystusa:
1. Trwam w codziennej modlitwie i ważne decyzje podejmuję po konsultacji z Nim.
2. W codzienności staram się być pomocnym i miłym dla innych.
3. Angażuję się w wolontariat, gdzie mam okazję do mówienia o Chrystusie.
4. Dziś błogosławię, a nie przeklinam tych, którzy mnie krzywdzą.
5. Nie wstydzę się swojej wiary i publicznie dyskutuję w pracy i w social mediach.
Stanisław podczas pielgrzymki na Jasną Górę.