„Wlałeś w me serce radość, większą niż w czasie obfitych zbiorów zboża i wina”
Ania dyryguje orkiestrą na Musicalu „Fatima”.
O radości posługiwania opowiada Anna Szymczyk – członek Rady Wspólnoty Guadalupe, zaangażowana w wiele dzieł ewangelizacyjnych, m.in. posługę we Wspólnocie Rodzin Guadalupiańskich, a także redaktor działu „Z pamiętnika wspólnotowego”.
Rozmawia Karol Staszczyk
Czym dla Ciebie jest posługa?
Dla mnie posługa to służba innym ludziom. Jest to poświęcanie swojego czasu, a nawet podejmowanie pewnych wyrzeczeń po to, aby komuś pomóc. Natomiast posługa we wspólnocie według mnie wiąże się ze stawaniem się narzędziem w rękach Bożych, czyli z posłuszeństwem i pokorą! Bóg posługuje się nami poprzez dary, które nam zsyła. Jeżeli wykorzystujemy je na Jego chwałę, to pozwalamy Mu oddziaływać przez nas na innych. To dzięki temu nasze życie „owocuje” i staje się znakiem dla innych.
Bóg posługuje się nami poprzez dary, które nam zsyła. Jeżeli wykorzystujemy je na Jego chwałę, to pozwalamy Mu oddziaływać przez nas na innych.
Czy czerpiesz z niej radość?
Oczywiście, posługa we wspólnocie daje mi wiele radości. Przecież radość uznaje się za dowód na Bożą obecność i prowadzenie. Jak mówi Ojciec Święty Franciszek: „(...) chrześcijanin nigdy nie może być smutny!”. Może właśnie dlatego, że Pan Bóg zna nas najlepiej i czyni prawdziwe cuda? Posłuchajcie sami! Od dziecka muzyka była ważna w moim życiu. Jednak pod koniec liceum, a może na początku studiów, poczułam pragnienie śpiewania dla Boga. Niedługo potem, podczas pieszej pielgrzymki na Jasną Górę, poznałam Wspólnotę Guadalupe... Przypadek? Nie sądzę! Postanowiłam do niej dołączyć. To dzięki posłudze muzycznej czuję się spełniona, tak po ludzku – wiem, że nie zmarnowałam moich talentów, a sam kontakt z muzyką zawsze powoduje we mnie radość. Jednak większe znaczenie ma dla mnie to, że mogę służyć Bogu tym, co lubię robić najbardziej. Również czas spędzony z dziećmi przynosi dużo satysfakcji, a zwłaszcza widok tych roześmianych twarzyczek, rozmowy na poważne i te mniej poważne tematy. Po półtora roku zajęć widzę, jak nasze „Guada-dzieci” się zmieniają i dorastają.
Skąd wiesz, że jest to dzieło Boże? Jakie ,,owoce” dostrzegasz?
Jestem przekonana, że Bóg prowadzi naszą wspólnotę. Jej głównym zadaniem jest uwielbianie Jezusa razem z Maryją – przecież od tego wszystko się zaczęło. Jednak w ciągu tych kilku lat od momentu powstania namnożyło się wiele innych posług, m.in.: działalność Rodzin Guadalupiańskich, modlitwa w szpitalu czy tworzenie kwartalnika. Przyznam szczerze, że początkowo przerażały mnie już same pomysły tych dodatkowych działań. Wydawały mi się niemożliwe lub przynajmniej trudne do zrealizowania. Jednak Pan Bóg zatroszczył się o wszystko. I to uznaję za dowód na Boże prowadzenie. Sami często podejmujemy się działań, które są dla nas całkowitą nowością. Poza tym nigdy nie wiemy, co będzie dalej. Natchnienia, czyli inaczej mówiąc pomysły, przychodzą „z góry” i naprawdę nas zaskakują. Jednak Duch Święty wykorzystuje również nasze zaangażowanie, aby nas kształtować na wzór Chrystusa razem z Maryją! Poprzez uczestnictwo zarówno w tworzeniu kwartalnika, jak i w pracy z dziećmi Pan Bóg pokonuje moje słabości. Choć często wydaje mi się, że sobie z czymś nie poradzę, stwierdzam, że skoro Bóg ,,zleca” mi takie zadanie, to powinnam je wykonać, a przynajmniej chociaż spróbować. Wiem, że nie jestem w tym wszystkim sama. W takich chwilach ważne jest otwieranie się na Ducha Świętego, aby On sam mógł działać i prowadzić Swoimi drogami.
Posługa na Mszy Świętej w Dolinie Miłosierdzia w Częstochowie.
Czy zawsze jest łatwo? Czy trudności mogą okazać się błogosławieństwem?
Posługiwanie, choć daje szczęście, często wiąże się z pewnymi trudnościami. Przyznam, że już na początku mojego bycia we wspólnocie musiałam podjąć ważną decyzję, która wymagała ode mnie wielkiego duchowego wysiłku. Jednak wiedziałam, że tylko poprzez wykonanie tego kroku będę mogła zostać „na dobre”. I było warto! To wydarzenie pozwoliło mi się otworzyć się na łaskę Ducha Świętego.
Również czas przygotowań do majowego „Musicalu Fatima” i „Oratorium o Niepokalanym Poczęciu NMP” nie należał do najłatwiejszych. Na próbach nie szło tak, jak byśmy chcieli, co więcej w ostatnim tygodniu przed tymi posługami kilka osób się rozchorowało. Wszystko było ,,pod górkę”. Pomimo tych przeszkód odczuwałam pokój. Pojawiła się myśl, że jeśli jest to dzieło Boże, to szatan próbuje nam przeszkodzić i wprowadzić nerwową atmosferę. Myślę, że mu się nie udało. A oratorium i musical, mam nadzieję, przyczynią się do przemiany serc naszych widzów. Niech Maryja wstawia się za nimi!
Co dla Ciebie jest w posłudze najważniejsze? Powiedz nam, dlaczego.
Uważam, że bardzo ważne są motywacje. Celem powinien być Pan Bóg. Jeśli jednak na początku mamy inne „powody”, Bóg może je oczyszczać. Istotna jest także świadomość, że to nie my działamy, ale On. Czasami wydaje się, że coś nie wyszło lub nie idzie tak, jak powinno. Jednak reakcje otoczenia mogą być odmienne od naszych założeń czy oczekiwań. Dzieje się tak dlatego, że Pan Bóg działa także poprzez szczegóły, których my nie zauważamy.
Dlaczego posługa łączy się z formacją we wspólnocie?
Według mnie formacja jest konieczna, aby móc dobrze służyć. Człowiek, który chce przekazywać wiarę innym, sam musi mieć głęboką relację z Bogiem, odczuwać Jego obecność. Wtedy jest po prostu wiarygodny. Przez te kilka lat, kiedy jestem we wspólnocie, dostrzegam, jak formacja mnie kształtuje, jak zmienia się moja postawa względem wielu różnych spraw. Rozważanie Słowa Bożego, słuchanie konferencji, modlitwa oraz częste przystępowanie do Sakramentów Świętych pogłębiają naszą relację z Bogiem, a przez to uzdalniają do głoszenia Chrystusa innym. Jednocześnie uwrażliwiają na głos Ducha Świętego i tym samym pozwalają Mu działać w pełni. Wierzę, że dzięki nim spełnia się obietnica dana Kościołowi: „(…) gdy Duch Święty zstąpi na Was, otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami (…) aż po krańce ziemi” (Dz 1,8).