Kochać Chrystusa w chorych i cierpiących
Bycie lekarzem to przede wszystkim powołanie i służba drugiemu człowiekowi.
Zawód lekarza jest bardzo szanowany, ale dzisiaj łatwo można zapomnieć o tym, co jest w nim najważniejsze. Nie chodzi tu przecież o wysokie zarobki czy renomę społeczną, ale o prawdziwą służbę drugiemu człowiekowi. Kto pomaga choremu, pomaga tak naprawdę cierpiącemu w nim Chrystusowi.
Lekarz, który prawdziwie kocha Boga, oprócz wyleczenia ciała pacjenta może pomóc w wyleczeniu jego duszy. Lekarze, którzy zostali ogłoszeni błogosławionymi, wyróżniali się szczególnym zaangażowaniem oraz miłością do Jezusa i drugiego człowieka.
Przede wszystkim powołanie
Powołania nie należy rozumieć tylko w kontekście rozeznania tego, czy Bóg wzywa nas do małżeństwa, czy raczej do kapłaństwa lub życia konsekrowanego. Bardzo ważne jest także odkrycie swojego zawodowego powołania. Człowiek, który rozeznaje w sercu wezwanie do bycia lekarzem po to, aby pomóc ludziom, będzie najprawdopodobniej bardziej oddany tej pracy niż ten, kto wybiera karierę medyczną wyłącznie dla pieniędzy. Święty Józef Moscati – lekarz żyjący w XX wieku w Neapolu – traktował posługiwanie chorym jako zadanie wyznaczone mu przez Boga. Dlatego cechowała go niezwykła ofiarność i bezinteresowność. Zapamiętano go jako bardzo pracowitego i zaangażowanego w naukę. Zdobył kilka specjalizacji lekarskich. Jednocześnie na pierwszym miejscu nie stawiał swojej pracy, ale Boga. Codziennie rano uczestniczył w Eucharystii i przyjmował Komunię Świętą. Wiedział, że to Jezus jest źródłem jego siły do posługiwania chorym.
Dusza też jest ważna
Kiedy św. Józef Moscati rozmawiał z pacjentami, nie udzielał im jedynie lekarskich wskazówek. Mówił o tym, jak ważne są sakramenty. Zachęcał ich do rachunku sumienia. Uważał, że nie da się wyleczyć ciała bez uzdrowienia duszy. Był niezwykle ofiarny i bezinteresowny. Zdarzało się, że na receptach oprócz leków zapisywał artykuły spożywcze, które jego siostra kupowała za pieniądze doktora i roznosiła chorym. Potrafił odmówić przyjęcia zbyt wysokiej zapłaty za leczenie. Nie przywiązywał się do pieniędzy – swoją pracę wykonywał z miłości do Boga i drugiego człowieka.
Podobnymi cechami odznaczał się inny błogosławiony lekarz – László Batthyány-Strattmann. Wiedział on, że jego ważną misją jest leczenie ubogich. Nie odmawiał nigdy wizyty temu, kto nie był w stanie zapłacić. Jako wynagrodzenie za leczenie prosił najuboższych jedynie o odmówienie w jego intencji modlitwy „Ojcze nasz”. Dbał również o rozwój duchowy swoich pacjentów – przed wypisaniem ich ze szpitala dawał im obrazek z wizerunkiem Jezusa i książkę o tematyce religijnej.
Synu, w twoich słabościach nie lekceważ tego, módl się do Pana, a On cię uzdrowi.
Oddal błędy i wyprostuj ręce, oczyść serce z każdego grzechu.
Ofiaruj kadzidło i dar z przedniej mąki, złóż hojną ofiarę według swych możliwości.
Zwróć się do lekarza, gdyż to Pan go stworzył, niech cię nie opuszcza, on też jest potrzebny.
Jest czas, że poprawa stanu znajduje się w ich rękach, oni także modlą się do Pana, aby dał im rozeznanie w celu leczenia i przywracania do życia. (Syr 38, 9-14)
Prawdziwa służba
Praca św. Józefa Moscatiego nie kończyła się na szpitalu. Przyjmował chorych także w swoim domu. Ponadto zaangażował się w walkę z cholerą podczas epidemii tej choroby. Nie uciekał wówczas od chorych, ale pielęgnował ich. Stawiał zatem dobro drugiego człowieka ponad własnym, ponieważ sam też mógł się zarazić. Nie był to jedyny raz, kiedy ten święty lekarz naraził swoje życie po to, aby uratować innych. Brał również udział w ewakuacji szpitala w Torre del Greco, kiedy nastąpiła erupcja Wezuwiusza. Ważniejsza od tego, czy przeżyje, była dla niego miłość do drugiego człowieka.
Także bł. László Batthyány-Strattmann ofiarnie podchodził do służby chorym. Kiedy po śmierci wuja odziedziczył po nim zamek, jedno skrzydło przekształcił w szpital.
Czasem trzeba iść pod prąd
Na przełomie XIX i XX wieku w środowisku medycznym było wielu ateistów. Takie poglądy prezentowali również profesorowie wykładający na uniwersytecie, w którym uczył się Józef Moscati. To nie osłabiło jednak jego wiary. Dzisiaj łatwo jest nam poddawać się presji społeczeństwa. Możemy brać jednak przykład z tego świętego lekarza, który chociaż był nazywany fanatykiem, nie poddawał się i postępował zgodnie z własnym sumieniem.
Św. Józef Moscati i bł. László Batthyány-Strattmann byli wzorami tego, jak należy wypełniać powołanie lekarskie. Ich poświęcenie i zaangażowanie w służbę drugiemu człowiekowi pokazują, że miłość do ludzi wypływa z bliskiej relacji z Jezusem. Dobry lekarz nie odznacza się jedynie dużą wiedzą medyczną, ale przede wszystkim troskliwym podejściem do drugiego człowieka. W ten sposób można zarówno uleczyć ciało chorego, jak i zaopiekować się jego duszą.
Św. Józef Moscati (1880-1927) i bł. László Batthyány-Strattmann (1870-1931) – przykłady pięknej realizacji powołania do zawodu lekarza.