Niewidoma matka niewidomych
Matka Elżbieta Róża Czacka (1876 - 1961).
Wymagająca od siebie i od innych. Umiejąca słuchać. Delikatna, ale z autorytetem. Wielu wybitnych niewidomych zawdzięcza jej wychowanie. Słaba ciałem, ale mocna duchem.
Matka Elżbieta Róża Czacka pochodziła z arystokratycznej rodziny. Urodziła się w 1876 r. w Białej Cerkwi, ale od 1882 r. jej rodzina mieszkała w Pałacu Krasińskich w Warszawie. Miała sześcioro rodzeństwa. Była nieśmiała i wrażliwa. Od dzieciństwa miała problemy ze wzrokiem – już podczas zabaw z braćmi słabiej widziała oddalone rzeczy. W wieku 22 lat, po nieszczęśliwym upadku z konia, Róża całkowicie straciła wzrok. Rodzice mieli nadzieję, że córka zacznie widzieć. Dopiero od doktora Bolesława Ryszarda Gebnera Róża dowiedziała się, że już nigdy nie odzyska wzroku. Lekarz ten poradził jej, aby poświęciła się opiece nad niewidomymi. Róża zamknęła się na trzy dni w pokoju, modliła się i zdecydowała, że jeżdżąc po ośrodkach dla niewidomych w Europie, będzie poznawać metody pracy z takimi osobami.
Zapragnęła ofiarować swoje życie tym, którzy nie widzą. Do tego zadania przygotowywała się 10 lat. Inspirowała ją koncepcja Maurice’a de la Sizeranne, która polegała na tym, aby pomagać niewidomym w stawaniu się użytecznymi dla społeczeństwa, a nie jedynie dawać im jałmużnę. Matka Czacka mówiła jasno, że niewidomi nie są upośledzeni ani chorzy i dlatego nie powinno się stosować wobec nich szczególnych ulg. Wskazywała na to, że doświadczają pewnego braku, ale mniejsze lub większe braki posiada każdy. Ważne było dla niej to, aby niewidomi byli czynni w społeczeństwie – coś z siebie dawali.
W grudniu 1925 r. napisała: „Podobało się Panu Jezusowi w swym miłosierdziu w czasach obecnych spojrzeć na niewidomych, których przez szczególną łaskę powołuje do wzięcia udziału w wielkim dziele Odkupienia. Niedołęstwo, kalectwo powołane do pełni dzieła Bożego. Potęga ducha – przeciwstawiona sile materialnej i brutalnej obecnego świata pogańskiego. Dać niewidomym zrozumienie tego posłannictwa: to jedno z głównych zadań Dzieła”.
Założyła Towarzystwo Opieki nad Ociemniałymi w Laskach, pierwsze schronisko dla niewidomych dziewcząt w Warszawie oraz biuro przepisywania książek brajlowskich. Początkowo Towarzystwo Opieki nad Ociemniałymi miało jedynie charytatywny charakter, ale Róża zrozumiała jak ważna jest wiara w życiu osoby niepełnosprawnej i nadała mu charakter katolicki. Szukała wtedy zgromadzenia zakonnego, które służyłoby niewidomym dzieciom, ale go nie znalazła. Zapragnęła wówczas założyć je sama.
W 1915 r. Róża udała się w odwiedziny do swojego brata na Wołyniu, ale z powodu wojny musiała zostać tam przez 3 lata. Przeżywała wtedy osobiste rekolekcje, podczas których wybrała nową drogę życiową. Kierowana przez ks. Władysława Krawieckiego rozpoczęła samotny nowicjat i zdecydowała, że założy Zgromadzenie Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża. Ten pomysł nie podobał się niektórym duchownym. „Zachciało się ślepej babie zakon zakładać” - pomimo takich opinii jej działalność została zaakceptowana. Na patrona zgromadzenia wybrała św. Franciszka, ponieważ uważała go za wzór realizowania Ewangelii. 19 listopada 1917 r. przyjęła imię zakonne siostra Elżbieta od Ukrzyżowania Pana Jezusa. Nowe Zgromadzenie zajmowało się pomocą osobom niewidomym, a także tym, którzy są „niewidomi na duszy”. Matka Czacka mówiła, że jesteśmy nimi wszyscy, ponieważ zmagamy się z akceptacją rzeczywistości, która wygląda inaczej, niż tego oczekujemy.
Matka Czacka chętnie rozmawiała z poszukującymi prawdy o Bogu. To dzięki niej w okresie międzywojennym w Laskach nawróciło się wiele osób. Modliła się za wszystkich, potrafiła także pogodzić skłóconych. Była cierpliwa i dobroduszna.
Po wybuchu II wojny światowej, Matka Czacka całym sercem modliła się za ojczyznę i świat. Podczas bombardowania Warszawy w 1939 r. została ranna w głowę, w wyniku czego trzeba było usunąć jej oko i to bez znieczulenia. Niedługo potem wróciła do Lasek i kierowała odbudową Zakładu. Nadal była pełna energii i miłości do każdego, kto potrzebował pomocy. Ludzie zdumiewali się na widok jej heroizmu i całkowitego zawierzenia Bogu.
Z powodu złego stanu zdrowia, w 1950 r. powierzyła swojej następczyni kierownictwo Zgromadzenia. Ludzie, którzy odwiedzali Matkę podczas choroby, czuli się w jej pokoju jak w kaplicy. Zmarła 15 maja 1961 r. w opinii świętości i została pochowana na cmentarzu zakładowym w Laskach.
Pan Bóg chce od nas wszystkiego, co możemy dać, a On i tak ze swej strony zapewni nam wszystko czego potrzebujemy.
Matka Czacka mówiła, że „Pan Bóg chce od nas wszystkiego, co możemy dać, a On i tak ze swej strony zapewni nam wszystko czego potrzebujemy”. „Jej świętość wyrażała się w przyjęciu krzyża niewidzenia oraz w męstwie i wytrwałości wobec trudności”. – wspomina s. Radosława Podgórska FSK. Kochała każdego człowieka, przyjęła postawę wyrzeczenia się siebie dla innych.
W 2010 roku, za wstawiennictwem Matki Czackiej, wydarzył się cud. 31 sierpnia tego roku, 10-letnia dziewczynka bujała się na huśtawce, ale jeden z bali podtrzymujący konstrukcję pękł i przygniótł dziecku lewą część twarzoczaszki. Dziewczynka zapadła w śpiączkę. Lekarze podejrzewali, że nawet jeśli przeżyje, będzie miała poważnie uszkodzony słuch i wzrok oraz pozostanie w stanie wegetatywnym. Mama dziewczynki poprosiła Zgromadzenie o modlitwę i siostry modliły się za wstawiennictwem Matki Czackiej. Już 13 września dziewczynka zaczęła szybko odzyskiwać zdrowie. Obecnie jest już zupełnie zdrowa, mimo że zdjęcia rentgenowskie zawierają ślady wypadku.
Siostry ze Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża traktują jej wspólną beatyfikację z kardynałem Stefanem Wyszyńskim, jako uśmiech ze strony Boga. Kardynał był młodszy od Matki Czackiej, jednak dobrze się rozumieli. Był kapelanem w Laskach, lubił wpadać do niej na „porozmawianie”. Podczas pogrzebu matki powiedział, że uważa ją za świętą. „Niewidoma matka niewidomych” – tak określił ją prymas.
Pan Bóg posłużył się bolesnym doświadczeniem, jakim była utrata wzroku, aby pchnąć Różę do wejścia w jej powołanie. Daje nam to nadzieję, że chociaż spotykają nas trudności, to dzięki nim możemy odkryć, do czego naprawdę jesteśmy stworzeni.
Posługa Wspólnoty Guadalupe w Domu Pomocy Społecznej w Żułowie (2019) prowadzonym przez Towarzystwo Opieki nad Ociemniałymi.