Nasze piękno zależy od lustra, w które patrzymy
Bardzo często piękno sprowadzamy do naszej zewnętrznej odsłony, do naszego wyglądu, tymczasem piękno to nie tylko wygląd, ale to nasze imię, które otrzymaliśmy, to nasza kobiecość, to nasze wnętrze, to nasze relacje, które tworzymy, to dary i talenty, którymi obdarzył nas Bóg, to nasze pragnienia, które nosimy w sercu. Możemy być piękne w wielu przestrzeniach!
Czy czujesz się piękna? Czy chciałabyś być piękna? A może nie wierzysz w swoje piękno?
Autorem naszego piękna jest sam Bóg. Stworzył nas na swoje podobieństwo, stworzył nas pięknymi! Dawno temu znalazłam w Internecie grafikę ze słowami: „Kiedyś Bóg miał wielkie marzenie, to marzenie nosi Twoje imię”. Bóg wymarzył sobie Ciebie, wymarzył sobie każdą z nas! Całą tę prawdę odsłania Psalm 139: „Przenikasz i znasz mnie, Ty wiesz, kiedy siadam i wstaję (...) widzisz moje działanie i mój spoczynek i wszystkie moje drogi są Ci znane…”. Jesteś chciana, oczekiwana i kochana! Jesteś „koroną w rękach Pana, królewskim diademem w ręku Twojego Boga” (Iz 63, 2)! Jesteś szczególna i wyjątkowa.
Korzenie piękna
Nasze piękno zależy od lustra, w które patrzymy. Jest kilka rodzajów luster, w których się przeglądamy:
- Zamazane lustro – gdy jest zbytnio zamazane, to widzenie obrazu jest mocno zakłócone – nie widzimy w ogóle swojego piękna;
- Lustro powiększające – widzimy w powiększeniu same braki, które przysłaniają widzenie piękna;
- Lustro innych ludzi – nieustannie oglądamy się na to, co powiedzą inni ludzie, uzależniamy się od opinii innych i robimy wszystko, by w ich lustrze wypaść jak najlepiej. Drugiego człowieka traktujemy jak wyrocznię o nas samych i gubimy prawdę. Czasem brakuje wewnętrznej wolności i pojawiają się zniewolenia płynące od drugiego człowieka. Czasami prowadzi to do działań destrukcyjnych – bo gdy osoba znika, nasze całe poczucie wartości także znika;
- Lustro Boże, na którym widnieje napis „cudownie Cię stworzyłem, godne podziwu są moje dzieła” (por. Ps 139). W takim właśnie lustrze przeglądaj się! W lustrze, które pokazuje Cię prawdziwą, w lustrze, które akceptuje Cię całą!
Obecność ojca
W wędrówce ku odkrywaniu piękna bardzo ważna jest obecność ojca. Ojciec jest pierwszym mężczyzną w życiu córki. Zazwyczaj kobiety wybierają (nawet nieświadomie) mężczyzn postępujących podobnie do tego, w jaki sposób odnosił się do nich ich ojciec. Taka więź jest im po prostu znana. Ojciec, który okazywał córce miłość, doceniał, wspierał, jest jej bliski. Taka kobieta czuje się kochana, idzie przez życie, znając swoje piękno i swoją wartość. Natomiast dziewczyna, która w ogóle nie doświadczyła miłości ojca, może czuć ten głód i ciągle szukać miłości, której nie otrzymała, zanurzając się w ramionach różnych mężczyzn i szukając tam swojej wartości, uznania, uwagi, miłości – wybierając takich, którzy będą ją traktować podobnie jak jej ojciec.
Wizerunek ojca ziemskiego jaki nosimy w sercu bardzo oddziałuje na naszą wizję Boga. Obraz ojca ziemskiego może nieść skojarzenia dobre i piękne lub bolesne. Jeśli naszego ziemskiego ojca kojarzymy z miłością, to również z miłością będziemy kojarzyć Boga. Wówczas te słowa, które niosą księgi Pisma Świętego, będą dotykały naszego serca, będą rozpalały w nas miłość, będziemy czuć się cenne i ważne w oczach Bożych. Jeśli ojciec ziemski był odległy, niedostępny, mało zaangażowany – wówczas, z dużym prawdopodobieństwem, będziemy mieć taką samą wizję Boga, czując się opuszczone i odrzucone, mało ważne.
Ojciec jest pierwszym mężczyzną w życiu córki.
Dom rodzinny
Bardzo ważną rolę w kształtowaniu poczucia naszej wartości i piękna mają wspomnienia wyniesione z domu rodzinnego. Doświadczenia z tamtego czasu mają duże przełożenie na naszą teraźniejszość. Jeśli więzi rodzinne były pełne miłości, czułości, bliskości, wchodząc w teraźniejszość czujemy się „nakarmione” miłością i możemy tę miłość nieść innym, bo mamy czym hojnie się dzielić. Natomiast, jeśli nie byłyśmy uznane za warte miłości jako dzieci, to później trudno w to uwierzyć i robimy wszystko, by zasłużyć na miłość. Jeśli w domu rodzinnym zabrakło ciepła, miłości, akceptacji, to zaczynamy tego szukać. Zaczynają „tętnić” głody. Kiedyś znalazłam taki fragment książki: „Przypominałam kogoś, kto biega po świecie z filiżanką w kształcie serca i wyciąga ją do każdej osoby lub przedmiotu, który mógłby ją napełnić”. Czujemy pustkę, ten brak miłości, brak uwagi, poczucia własnej wartości i chcemy go za wszelką cenę zapełnić. Czasem ma to formę „marketingu” samego siebie, próbujemy zrobić wszystko, by ktoś nas „kupił”, by obdarzył tą miłością, uwagą, ciepłem. Zaczynamy ubierać się tak, by zadowolić innych, zachowywać się w określony sposób, by pozyskać w czyichś oczach wartość. Potrzeba przestać zadowalać innych, a wybierać to, czego się naprawdę pragnie, czyli doświadczenia miłości Bożej. Prawdziwa dojrzałość to też umiejętność akceptacji niedosytu.
Zagrożenia dla kobiecego piękna
Dzisiejszy świat niesie bardzo dużo zagrożeń dla kobiecości, próbując pokazać kobietę w zamyśle odbiegającym od zamysłu Stwórcy. Współczesna moda bardzo kładzie nacisk na wizerunek zewnętrzny, na wygląd, na ubiór. Bardzo źle dzieje się, kiedy kobieta poprzez sposób malowania się i ubierania skupia uwagę mężczyzn bezpośrednio na swojej seksualności i cielesności. Jeszcze trudniej, gdy jest to działanie intencjonalne i świadome. Tym bardziej, że mężczyzna jest wrażliwy na ten rodzaj impulsów i w ten sposób nie jest mu łatwo funkcjonować. Istnieje duże niebezpieczeństwo, że mężczyzna będzie patrzył na kobietę przedmiotowo, wyłącznie przez atrakcyjność ciała, kierując się pożądaniem, zamiast skupiać uwagę na całej osobie. Bardzo ważne jest to, by pamiętać, że to nie moda ma nas tworzyć, ale my mamy tworzyć modę. Mamy być modne i piękne, ale po Bożemu. Prawdziwy sukces będzie wtedy, gdy mężczyzna pokocha całą naszą osobę.
Kolejny ważny aspekt to fakt, że współczesne dziewczyny nie wyznaczają granic w relacjach z mężczyznami. Pani Wanda Półtawska napisała: „współczesna dziewczyna kosztuje jedną kawę”. To znaczy, że kobieta idzie na jedną kawę i oddaje się mężczyźnie cała, a on podchodzi do niej jak do „lalki”, którą może się pobawić i wymienić. Niestety nie ma to nic wspólnego z miłością. Mamy uczyć mężczyzn kochać, a nie cudzołożyć! W dzisiejszych czasach bardzo często dziewczyny nie starają się być tajemnicze w stosunku do mężczyzn – zbyt szybko obnażają się przed nimi zarówno psychicznie, jak i fizycznie. Kiedy patrzy się na wizerunki Matki Bożej, to sprawia Ona wrażenie tajemniczej. Tajemniczość zaprasza do jej odkrywania. Każda kobieta, która odkrywa swoje piękno, powinna być tajemnicą zapraszającą do jej odkrywania krok po kroku! Kobieta powinna decydować, kogo wpuszcza do swojego serca i na ile go wpuszcza. Można porównać nasze serce do domu. Są w naszym życiu powierzchowne relacje sprowadzające się do powitania, mijania, pozdrowienia (relacje przed drzwiami, w drzwiach). Są relacje mniej powierzchowne, gdzie zamieniamy ze sobą parę słów (na poziomie przedpokoju). Są relacje głębsze, gdzie mamy mnóstwo wspólnych tematów (na poziomie pokoju gościnnego, kuchni) i jest relacja najgłębsza, gdzie powierzamy tajemnice swojego serca i ciała (sypialnia). To my decydujemy, komu podarujemy klucz do naszego mieszkania!
To nie moda ma nas tworzyć, ale my mamy tworzyć modę.