Dom opieki. Świadectwo
Dom opieki „Na Syjonie”.
Świadectwo prowadzących dom opieki „Na Syjonie”.
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus. Cześć Maryi, naszej Mamie i Królowej!
Mam na imię Andrzej. Od lat w pewien sposób czuję się związany ze Wspólnotą Guadalupe. Pieśni napisane i wykonywane przez Jej członków oraz te wcześniejsze w aranżacjach Agnieszki, nieodłącznie towarzyszą mojej posłudze muzycznej. Często wracam do wszystkich płyt, gdyż jak wspominałem niegdyś Pawłowi [mężowi Agnieszki, wokaliście zespołu Guadalupe, przyp. red.], jest to muzyka, przez którą modlitwa staje się piękna i przybliża do Trójcy Świętej oraz Matki Maryi. Powoduje ona, że namacalnie dotykam wielkich tajemnic naszej wiary, a wraz ze mną przeżywają je wspólnoty, w których dane jest mi posługiwać.
Na prośbę Agnieszki spisałem świadectwo działania Pana Boga w życiu moim i mojej żony Kasi oraz prowadzenia przez Maryję w realizacji pewnego powołania. W niedalekim sąsiedztwie naszego miejsca zamieszkania, znajduje się pięknie położony i okazały dworek, przeznaczony na dom opieki nad osobami starszymi i niepełnosprawnymi. Kilka lat temu, bodajże w 2015 roku, w jednej z komercyjnych stacji telewizyjnych został wyemitowany program obnażający sposób traktowania pacjentów tego ośrodka chorych na chorobę Alzheimera. Dokument był przerażający i choć nie został przygotowany rzetelnie oraz nie obrazował całości sytuacji, gdyż jedynie koncentrował się na wybranych przypadkach i osobach, był wstrząsający. Nic więc dziwnego, że ośrodek wpadł w tarapaty i dosłownie z dnia na dzień zaczął podupadać.
W pierwszej połowie 2016 roku, będąc w drodze na rekolekcyjną posługą muzyczną, moja żona odebrała telefon z informacją, że ów ośrodek jest na sprzedaż. W jej sercu obudziło się pragnienie poprowadzenia tego przedsięwzięcia, marzyła o niesieniu pomocy osobom starszym, schorowanym i cierpiącym bazując na osobistych doświadczeniach z dzieciństwa. Ja natomiast od niedawna byłem pod wrażeniem posługi przyjaciółki s. Michaeli Rak w założonych i prowadzonych przez nią hospicjach w Wilnie. Szkopuł w tym, że właściciele budynku żądali bagatela 4 mln zł. Poprosiłem Pana o słowo dla nas i otrzymaliśmy fragment z księgi Mądrości, jako potwierdzenie niesienia pomocy i przygotowywania ludzi na spotkanie z Panem. Pieniądze jednak się nie znalazły, a my zaczęliśmy się uczyć również na innych przykładach, że Słowo dane na daną chwilę nie musi spełniać się od razu. Trzeba do niego dojrzeć i przygotować właściwą glebę na zasiew i wzrost.
Minęło kolejnych kilka lat, podczas których sprawa ucichła, a my poświęciliśmy się rodzinie, służbie ewangelizacyjnej młodzieży oraz posłudze muzycznej. Przystąpiłem też do Rycerstwa Niepokalanej. Nie bez powodu wszystko to, co robimy, czynimy przez Maryję, prosząc o Jej wstawiennictwo. W połowie maja 2021 roku do Kasi zadzwoniła nasza znajoma, że ośrodek ma problemy i jego właścicielka poszukuje osoby kompetentnej do jego prowadzenia. Sprzedaż na razie nie wchodziła w rachubę. Obecny dzierżawca obiektu, który zamierzał kupić budynek, lecz nie wywiązał się z umowy, okazał się człowiekiem niegodnym zaufania, wyzyskującym zarówno personel, pacjentów, jak również samego właściciela oraz usługodawców. Nasze pragnienia odżyły. Właścicielem posiadłości okazała się osoba, która w latach ubiegłych uczestniczyła w organizowanych przez nas pielgrzymkach, nic więc dziwnego, że z miejsca obdarzyła nas zaufaniem, czego wyrazem była obustronna chęć natychmiastowego spotkania się, celem omówienia i oceny sytuacji.
Przyjmować mamy wszystkich, których Dobry Bóg nam przyśle, nie patrząc na sytuację materialną. Plany mamy rozległe, a wszystko, co czynimy staramy się robić rozważnie, zgodnie z Ewangelią.
Obiekt zrobił na nas ogromne wrażenie. Prawie dwa hektary ziemi, na której, obok dworku z kilkoma altanami, znajdował się wybieg dla zwierząt z finezyjnym mostem prowadzącym do lasu, po którym można spacerować obcując z naturą lub własnymi myślami. Wszystko mocno zapuszczone i zaniedbane, nosiło na sobie ślad czasu i lenistwa człowieka. Nasza wyobraźnia zaczęła pracować na wysokich obrotach. Zapał ostygł po wejściu do środka. Przywitał nas odór, choć dzień był piękny i słoneczny. Jeśli ktokolwiek z Was miał możliwość przebywania w miejscach zgromadzeń osób bezdomnych zrozumie, co mam na myśli. Po chwili szoku spotkaliśmy kilkoro pensjonariuszy/pacjentów ośrodka. Ich widok oraz smutek był kolejnym uderzeniem dla zmysłów. Wizytując ośrodek czułem olbrzymi, duchowy ciężar tego miejsca, w którym jak się dowiadywaliśmy z czasem, odchodziło na spotkanie z Panem wiele osób. Na ścianach korytarzy zauważyłem mnóstwo obrazów, w tym Jezusa Miłosiernego, św. Faustyny, św. Jana Pawła II, św. o. Pio i wiele innych, lecz moją uwagę przykuł znajdujący się w przedsionku budynku obraz smutnej Madonny z Dzieciątkiem Jezus na wzór Pani Jasnogórskiej, wykonany niespotykaną techniką z napisem „Pod Twoją obronę uciekamy się”. Gdy Kasia zwiedzała budynek, ja zająłem się rozmową z ludźmi i zaraz wiedziałem… dlaczego spakowałem gitarę do bagażnika auta. Poinformowaliśmy wszystkich zebranym w sali głównej obiektu o przypadającym na ten dzień Święcie Zesłania Ducha Świętego oraz zaproponowaliśmy wspólną modlitwę. Ludzie, nieco zdziwieni, z rezerwą wyrazili zgodę i rozpoczęliśmy spontaniczną modlitwę uwielbienia z przyzywaniem Ducha Świętego. Widzieliśmy, jak serca zebranych kruszeją i stopniowo otwierają się na modlitwę. Zakończyliśmy naszą pieśnią do Maryi. Wzruszenie zebranych było olbrzymie, niektórzy płakali, zaś na koniec pewien pan wstał i ze łzami powiedział „Maryja Was tu przysłała. Maryja Was tu przysłała”. Taki oto początek cudów nastąpił w opisywanym przeze mnie miejscu...
Zapadła decyzja, że przejmujemy to miejsce i poprowadzimy ośrodek, w którym opieka duchowa będzie szła ramię w ramię z opieką medyczną. Przyjmować mamy wszystkich, których Dobry Bóg nam przyśle, nie patrząc na sytuację materialną. Plany mamy rozległe, a wszystko, co czynimy staramy się robić rozważnie, zgodnie z Ewangelią.
Najpierw trzeba było rozwiązać sprawy prawne z dzierżawcą nieruchomości. Prosząc Pana o pomoc i przez ręce Maryi, udało się po kilku miesiącach otworzyć wszystko tak, że nadzór budowlany i inne instytucje przyjęły budynek do funkcjonowania.
Po przejęciu budynku, osoby w nim przebywające, musiały go opuścić ze względu na rozmiar remontów do przeprowadzenia. Należało odnowić wnętrza pozbywając się nieprzyjemnego zapachu, przeprowadzić generalny remont hydrauliki, instalacji gazowej i elektrycznej, zagospodarować zaniedbany i zapuszczony teren wokół. Na wszystko potrzebne były środki i odpowiednie ekipy. Zawierzyliśmy wszystko Dobremu Bogu oraz Maryi.
Wnętrze ośrodka „Na Syjonie”.
Często zastanawialiśmy się z Kasią, dlaczego Pan Bóg posyłał nas w różne miejsca, do różnych wspólnot, do przeróżnych wydarzeń i ludzi. Odpowiedź otrzymaliśmy właśnie w tych ostatnich wydarzeniach. Najpierw znajomy zaoferował pomoc przy skoszeniu hektara trawy bujnej, jak na sawannie. Kolejny znajomy zdobył nam fachowego hydraulika, którego ekipa ma terminy zajęte do końca przyszłego roku, ale dla nas cudownie znalazło się miejsce w harmonogramie od zaraz. Dzięki wielu członkom wspólnot, w których byliśmy oraz naszym przyjaciołom, udało się odtworzyć dokumenty obiektu, przeprowadzić pełny i fachowy remont budynku po stosunkowo niskich cenach, zdobyć piękne zasłony i firany na kilkadziesiąt okien, przeprowadzić prace porządkowe zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz obiektu. Pomoc napływała od wielu niespodziewanych Bożych ludzi, nie wspominając o nieustannej modlitwie w naszej intencji ofiarowanej przez znajomych oraz wielu zaprzyjaźnionych księży. Na koniec, jako owoc naszej posługi na rekolekcjach Maryja przysłała nam uczciwego i bardzo pracowitego człowieka do opiekowania się naszym ośrodkiem, zwłaszcza pod naszą nieobecność.
A fundusze skąd, zapytacie? Oszczędności nie mieliśmy dużo, można rzec, tyle co nic. Mieliśmy za to cenne auto, w które zainwestowaliśmy przed kilku laty. Samochód ten przestał być nam jednak potrzebny już pod koniec ubiegłego roku i czyniliśmy starania ażeby go sprzedać. Niestety, pomimo wielu wysiłków i ogłoszeń, zainteresowanie było niewielkie, zaś cena z naszej strony nie podlegała negocjacji. Przez pół roku auto stało więc w garażu. I tak nastał czerwiec. Wspólnie się modliliśmy: „Panie Boże, jeśli ten ośrodek jest naprawdę z Twojej woli, wiesz, że brakuje nam środków na rozpoczęcie czegokolwiek, pomóż nam prosimy sprzedać to auto”. Następnego dnia przyjechał kupiec z gotówką i mieliśmy wkład na start. Potem była podwyżka pensji i pokaźna nagroda w firmie, w której pracuję.
Pisząc to świadectwo byłem w trakcie przygotowywania Wieczoru Chwały w naszym ośrodku. Poza modlitwą uwielbienia, dziękowaliśmy Bogu i Maryi za dotychczasowe łaski i prowadzenie, za pensjonariuszy byłych i przyszłych oraz za naszą kadrę, a także za wszystkich darczyńców i osoby polecające nas w swojej modlitwie. W tych też intencjach odprawiona została u nas uroczysta Msza Święta. Prosiliśmy o opiekę Najświętszą Dziewicę Maryję Królową Pokoju oraz naszych Aniołów Stróżów o wstawiennictwo i opiekę nad naszym ośrodkiem, którego nazwa brzmi „Na Syjonie”. Gdy zastanawialiśmy się nad nazwą dla tego przedsięwzięcia, siostra Kasi zadzwoniła z wiadomością, że modląc się w tej intencji, otrzymała słowo „Syjon”. Podała nam konkretny fragment z Pisma Świętego. Na potwierdzenie tej nazwy zapytałem Pana, czy tak ma się nazywać to miejsce i otrzymałem odpowiedź z zupełnie innego fragmentu Biblii, w którym kilkakrotnie użyte było sformułowanie „Syjon”, „Na Syjonie”. Jako, że nazwa „Syjon” była już zarezerwowana, obraliśmy tą drugą.
Ośrodek wygląda teraz przepięknie, jest zadbany i zachwycający dla naszych gości. W zagrodzie mamy trzy kózki, które zamierzamy wzbogacić o kolejne zwierzątka, zaś przyroda, również pobłogosławiona przez Pana, wydała nam taki wysyp grzybów, jakich nie nazbierałem w całym swoim życiu, a to zaledwie 2 hektary działki. Od 28 lutego br. przyjęliśmy ponad 50 uchodźców z Ukrainy. To są rodziny wielodzietne, mające sześcioro lub siedmioro dzieci. Mężowie cały czas jeżdżą na Ukrainę, a my opiekujemy się nimi, jak możemy.
Kończąc, napiszę o planach. Nasz ośrodek ma nieść pomoc osobom starszym, chorym oraz niepełnosprawnym. W przyszłości planujemy rozszerzenie działalności o terapię uzależnień, poradnię małżeńską, pomoc młodzieży oraz hospicjum, jeśli taka będzie wola Pana Boga. Prosimy Was o modlitwę i pozdrawiamy gorąco. Cześć i chwała Panu Bogu w Trójcy Jedynemu i Maryi Królowej Pokoju!
Otoczenie zewnętrzne ośrodka „Na Syjonie”.