Jakich pochwał użyję?
Jakich pochwał użyję? Pochwalę Cię słowem? Matko Słowa Wcielonego, cóż znaczy zeschły szept zeschłych liści mego słowa? – Każde obciążone grzechem pierworodnym, każde nieociosane, niezgrabne, każde twarde, szorstkie, ostre, jak grad na płatkach róży! Moje słowa ranią Twoją nieskalaną świeżość, kaleczą idealną piękność pełni i harmonii, są plamą na obrazie. Pochwalę Cię uczuciem serca? – Skalane serce samym spojrzeniem duszy przesłania Niewiastę w słońce przybraną! Najlepsze uczucia są nikłym cieniem wobec promiennej czystości barw bez zmazy. – Pochwalę Cię myślą? – Ten zuchwały ptak zbyt szybko się męczy, zwija skrzydła i obniża loty. – Pochwalę Cię łzami... Bodaj to jedno, co mam w sobie najczystszego i bez... zmazy!
***
Nie śmiem nawet spojrzeć na Ciebie, Niepokalana, by mój wzrok nie zniekształcił tego obrazu piękna, którym promieniejesz. Wielki mistrz barw i mistyk wypatrzył Ciebie na niebie i ukazał światu w swym arcydziele Niepokalanej. Murillo widział Ciebie podobnie jak mała Bernadetta Soubirous. A jednak wolę oglądać Cię bez pomocy pędzla i dłuta. Gdy Cię tak ujrzę, już niczego widzieć nie pragnę, wszystko milknie.
O Purissima...
O Integra...
Stefan Kardynał Wyszyński
Z Zapisków więziennych,
8.XII.1954, środa