Czystość została mi dana przez Maryję
Bartek podczas misji w Kirgistanie.
W liceum poznałem pewną dziewczynę, z którą się zaprzyjaźniłem, bardzo dobrze się rozumieliśmy. Już długo się przyjaźniliśmy, kiedy w pewnym momencie się w niej zakochałem. Ale bałem się wyrazić jej swoje uczucia, ponieważ bałem się odrzucenia z jej strony. Bardzo się nią cieszyłem, w pewnym momencie ona poznała chłopaków ze starszych klas, którzy byli popularni w szkole. Mieli samochody, „skóra, fura i komóra”, jeździli na imprezy. I ona właśnie lubiła jeździć z nimi. Ogromnie mnie to bolało, ale wszystko starałem się tłumić w sobie. Na niewiele się to zdało. Zauważyłem wtedy w sobie ogromny deficyt miłości. Relacja z tą dziewczyną głęboko mi pokazała, czego pragnę. W moim sercu był wtedy ogromny ból, wobec tego chciałem go jakoś stłumić, zagłuszyć. Wtedy też zacząłem się zastanawiać nad sobą i myśleć, że chyba jestem dziwny, bo nikt nie jest taki, jak ja. Że powinienem być raczej taki, jak inni. I też zacząłem imprezować, żeby jej zaimponować. Poznałem bliżej kumpli z klasy, na tych imprezach poznałem też bardziej kumpli z mojej miejscowości, z którymi imprezowałem. I zacząłem się staczać: używki, narkotyki, alkohol.
Pod koniec liceum poznałem inną dziewczynę, w której też się zakochałem. Była ze mną na studniówce, miałem nadzieję, że będzie moją dziewczyną. Ale potem poznała kogoś innego i za nim poszła. A ja zostałem sam, z ogromnym cierpieniem z powodu odrzucenia.
Byłem sfrustrowany na Pana Boga. Po pornografię sięgałem sporadycznie jeszcze w liceum, ale kiedy je skończyłem, wtedy sięgnąłem także po masturbację. Na początku sprawiało mi to pewną przyjemność, traktowałem to jako taką odskocznię. Z czasem jednak doświadczałem ogromnej pustki. Te grzechy, zwłaszcza pornografii i onanizowania się, zamiast mi pomagać, szczególnie pogłębiały ten stan. Czułem się nikim.
Minęło trochę czasu, zanim dotarło do mnie, że jestem uzależniony i nie jestem w stanie przestać. Uzależniłem się na bardzo długo, a ten grzech powodował we mnie wielkie cierpienie. Problem ten był też dla mnie ogromnie wstydliwy. Nie wiedziałem ani tego, jak i z kim o tym rozmawiać, ani tego, czy będę w stanie wyznać ten grzech na spowiedzi. W pewnym momencie nie miałem nikogo, do kogo mógłbym się zwrócić o pomoc. Jedynie Boga. Ale tyle „nawywijałem”, że bałem się, czy będzie mi chciał wybaczyć. Jeszcze wtedy nie rozumiałem tego, że Bóg jest miłosierny.
Moja siostra zaprosiła mnie na spotkania młodzieży w parafii. Na spotkaniach odmawialiśmy Różaniec albo medytowaliśmy wspólnie Słowo Boże, później zawsze była integracja. Zacząłem się spowiadać z masturbacji i pornografii. Byłem zniewolony i nie potrafiłem zerwać z nimi po spowiedzi. Mimo, że chciałem. A im bardziej próbowałem, tym bardziej wpadałem w ten grzech z powrotem.
Po dwóch latach moja siostra namawiała mnie, żebym poszedł na studia historyczne, ponieważ dobrze napisałem maturę rozszerzoną z historii. Zapisałem się i zostałem przyjęty. W Lublinie przeżyłem Seminarium Odnowy Wiary. Dostawałem Słowo Boże na każdy dzień i miałem się modlić w domu. I tak, podchodząc do tego sercem, uwierzyłem. I modliłem się. Czytałem to Słowo z takim nastawieniem, że Jezus teraz realnie do mnie mówi. Mówił: „Pomogę Ci wyjść z Twoich uzależnień, ale zacznij Mnie słuchać. Masz zerwać z całym dotychczasowym życiem, tj. z kumplami, narkotykami, imprezami, dreadami i całym rastafari, itd.”.
Był w tych rekolekcjach moment uznania Jezusa za swojego Pana i Zbawiciela. Chciałem przejść przez te rekolekcje jak najlepiej, więc zaparłem się samego siebie i uznałem ten fakt całym sercem. Trafiłem na Mszę Świętą z modlitwą o uwolnienie i uzdrowienie. Na koniec była modlitwa wstawiennicza. I kiedy kapłan modlił się nade mną, jego modlitwa weszła do mojego serca tak, jakby on sam wszedł do mojego wnętrza. Serce mi waliło ogromnie mocno, zrobiło się we mnie samym bardzo jasno, aż biało, nie widziałem przed sobą nic. Straciłem poczucie rzeczywistości, czasu, i z ogromną siłą Jezus wyrwał ze mnie wszelkie zło. Po tym doświadczeniu ledwo o własnych siłach wróciłem do ławki. I było mi tak wspaniale, czułem się tak dobrze w kościele, że nie chciałem w ogóle z niego wychodzić.
Wróciłem na wieś i powyrzucałem wszystkie rzeczy związane z moim starym życiem. Ale uzależnienie od masturbacji i pornografii pozostało. Ostatniego dnia Seminarium Odnowy Wiary było wylanie Ducha Świętego. Miałem straszne walki przed tą niedzielą, w nocy aż płakałem. Ale już na spotkaniu była modlitwa wstawiennicza. I kiedy modlono się nade mną, dostałem Słowo: „Nie lękaj się, jestem z Tobą”. I zalał mnie ogromny pokój, ustąpiły wszelkie walki duchowe.
Po tym spotkaniu kilka osób szło na uwielbienie do innego kościoła. Ja z ciekawości chciałem pójść z nimi. Oni trochę mi uciekli, ale podążałem w pewnej odległości za nimi. Dotarłem do Archikatedry. I tam oni gdzieś zniknęli i zostałem sam. Ale nie czułem się już sam. Kiedy wszedłem do kościoła, usłyszałem przepiękny śpiew, jakby aniołów. Ten śpiew bardzo mnie poruszał. Od samego początku doświadczałem niezwykłej bliskości Boga, Maryi. Przeżyłem Eucharystię, a ten śpiew przebijał moje serce, on mnie nawracał. Czułem, jak mnie przenikał, całą moją wrażliwość, to było nie do opisania słowami. Po Eucharystii było uwielbienie. Podczas niego był gest zanurzenia dłoni w chrzcielnicy i uczynienia znaku krzyża, co oznaczało, że oddajemy się pod władzę Bożego Miłosierdzia (wtedy zaczynał się rok miłosierdzia). I kiedy to zrobiłem, utonąłem w Bożej Miłości. Zalał mnie ogrom miłości tak bardzo, że nie wiedziałem, gdzie jestem, co się ze mną dzieje. Doświadczyłem kawałka nieba. Popłakałem się jak małe dziecko. Było mi tak dobrze, tak cudownie, że już nie chciałem więcej obrażać Pana Boga, skoro On mnie tak kocha i te wszystkie rzeczy, o które wcześniej się starałem, czy o których marzyłem, to śmieci wobec tego, co mi Pan Bóg daje. On mnie w Sobie rozkochał. Przypomina mi się też taki obrazek z Medjugorie z Jezusem na Krzyżu, na którym był napis: „Gdybyś wiedział, jak Cię kocham, płakałbyś z radości”. I wtedy właśnie tego doświadczyłem.
Doświadczyłem kawałka nieba. Popłakałem się jak małe dziecko.
Problem masturbacji i pornografii ustał. Ale później czasami wracał. Aż w momencie, kiedy wpadłem w duży kryzys wiary i popadłem na nowo w zniewolenie – i to jeszcze większe, niż do tej pory – nie panowałem nad sobą. Nie potrafiłem funkcjonować, zostałem opanowany przez zło. Wtedy dostawałem od liderki Guadalupe, Agnieszki, zaproszenia na Różaniec w jej domu. Później – na majówki organizowane przez wspólnotę. Tam doświadczałem niezwykłej siły, by dalej walczyć o czystość.
W maju zobaczyłem ogłoszenie o rekolekcjach maryjnych na Poczekajce w Lublinie. Trwały 33 dni. Podczas nich miałem straszne walki i upadki. Bardzo bolesne. Ale trwałem w modlitwie i rozważaniach, które dostałem na tych rekolekcjach. Oddałem się w niewolę miłości Maryi wg Traktatu o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny św. Ludwika Marii Grignion de Montfort. Po tym zawierzeniu już nie upadałem ciężko. Nie było mi już łatwo zgrzeszyć. Gdy doświadczałem trudnych zmagań z pokusą, patrzyłem na wizerunek Maryi, który mam na telefonie. I patrząc na Jej Twarz, po prostu nie chciałem i nie mogłem Jej zranić. Zawieść Kogoś, Kto mnie tak kocha. Maryja mnie rozkochała w Sobie, a ja Ją pokochałem. I ta miłość nie pozwalała mi upadać pomimo najcięższych pokus.
Po pół roku miałem okazję odnowić akt zawierzenia Matce Bożej. Przeczytałem Traktat jeszcze raz i wtedy, z jeszcze bardziej dojrzałym podejściem, zrozumiałem jego istotę. To było jeszcze głębszym doświadczeniem Maryi. Po tym odnowionym zawierzeniu Maryja na nowo przywróciła mi zupełną czystość i już nie miałem żadnych pokus w tej kwestii. Przywróciła mi na nowo niewinność.
Czystość, o którą tak długo walczyłem, po długich zmaganiach została mi dana przez Maryję, której się oddałem. Ona czyni mnie szczęśliwym. Jestem wolny.
Czystość, o którą tak długo walczyłem, po długich zmaganiach została mi dana przez Maryję, której się oddałem. Ona czyni mnie szczęśliwym. Jestem wolny. To wspaniale, że mogę patrzeć na kobiety z przyjaźnią, a nie z pożądliwością. I widzieć w nich piękno Maryi, które nie jest oparte na seksualności, ale na czystości, niewinności i Bożej Miłości. Życzę każdemu, kto przeczyta moje świadectwo, żeby zapragnął życia w czystości i docenił je.
To wspaniale, że mogę patrzeć na kobiety z przyjaźnią, a nie z pożądliwością.