joomla templates top joomla templates template joomla

Taniec z Jezusem

Ewelina Nowaczyk. Opublikowano w Numer 2020/03 (11)

Podążanie za wolą Jezusa daje prawdziwą radość. Zdjęcie ze spektaklu ewangelizacyjnego przygotowanego przez uczestników rekolekcji „Uczmy się Kochać”, prowadzonych przez Wspólnotę Guadalupe.

 

Od dziecka sport był moją pasją. Jako kilkuletnia dziewczynka mówiłam rodzicom, że pójdę do szkoły, w której się ćwiczy. Jak powiedziałam, tak też zrobiłam. Najpierw trenowałam tenisa stołowego, a potem moją pasją stała się koszykówka. W szkole średniej byłam w klasie sportowej, a potem studiowałam Wychowanie Fizyczne. Od najmłodszych lat lubiłam tańczyć.

 

Tak jest do tej pory. Jako nastolatka mówiłam, że nie wyjdę za mąż za mężczyznę, który nie potrafi tańczyć. Po studiach rozpoczęłam pracę z dziećmi jako instruktor tańca. Było to dla mnie ogromną radością. Po kilku latach pracy miałam awansować, jednak przed objęciem nowego stanowiska czekał mnie wakacyjny urlop. W tym czasie przyjaciółka w kilku zdaniach opowiedziała mi o rekolekcjach ignacjańskich. Stwierdziłam, że 10 dni w ciszy dobrze mi zrobi przed pracowitym sezonem. W tym czasie modliłam się o dobrego męża, a w najbliższym czasie miałam w planie karierę i kupno mieszkania. Myśl o życiu zakonnym byłaby raczej na końcu długiej listy, o ile w ogóle by się na niej znalazła. Człowiek planuje, a Pan Bóg się śmieje – to porzekadło doskonale oddaje to, co się wkrótce potem wydarzyło, a co zmieniło moje plany o 180 stopni. To, co byłoby na końcu mojej listy planów – znalazło się na początku.

 

Człowiek jest szczęśliwy, gdy pozwoli się prowadzić w życiu Bogu, jak partnerka partnerowi w tańcu.

 

Pewnego lata wyjechałam na rekolekcje ignacjańskie do Sióstr Zawierzenia, aby odpocząć i przygotować się do wyzwań, które czekały mnie w pracy. Któregoś dnia otrzymałam od towarzyszącej mi Siostry tekst do rozważania o tytule: „Taniec z Jezusem”. Opowiadał ON o analogii między tańcem a modlitwą i życiem. Czytałam, że człowiek jest szczęśliwy, gdy pozwoli się prowadzić w życiu Bogu, jak partnerka partnerowi w tańcu. Pomyślałam: „Bóg to mistrz parkietu”. To był tylko wstęp – zaproszenie. Kolejnego dnia otrzymałam inny tekst, z którego pamiętam bardzo dobrze jedno zdanie: „Wysoko postawiony mąż potrzebuje spokojnej żony.” Moja pierwsza myśl: „Super – będę mieć bogatego męża”, ale już po chwili w wyobraźni miałam obraz Jezusa na krzyżu i siebie w habicie pod tym krzyżem. Pierwszy raz pomyślałam o tym, że Pan Bóg chce żebym wstąpiła do zakonu. Ta myśl mnie przeraziła, a jednocześnie była silna do tego stopnia, że zamknęłam wszystkie notatki i wybiegłam z domu Sióstr na łąkę obok. Zaczęłam biegać, robić przysiady i pompki w ilości tak dużej, jakiej do tej pory nie robiłam. W głowie powtarzałam, że to tylko moja myśl i czym ja się tu przejmuję, ale do czytanego tekstu już nie wróciłam. Od tego momentu nie opuszczała mnie myśl o wstąpieniu do klasztoru i cały czas towarzyszył mi tekst z Pisma Świętego: ….Albowiem spodobałaś się Panu i twoja kraina otrzyma męża. Bo jak młodzieniec poślubia dziewicę, tak twój Budowniczy ciebie poślubi (Iz 62, 4-5). Pod koniec rekolekcji podzieliłam się tym tekstem z Siostrą towarzyszącą, która skomentowała to w ten sposób: „Pytanie, czy chcesz Go poślubić?”. Po usłyszeniu tego zdania od razu zakończyłam rozmowę.

 

Do takiego tańca zaprosił mnie Pan Jezus i nie mam wątpliwości, że to najlepszy tancerz…

 

Potem wróciłam do domu i do pracy, a Pan Bóg na różne sposoby przypominał mi do czego mnie wzywa. Pewnego dnia, będąc w kaplicy Matki Bożej Pięknej Miłości na adoracji, spojrzałam na witraż przedstawiający Jezusa Miłosiernego, który błogosławi klęczącą św. Siostrę Faustynę. Witraż był identyczny jak obrazek stojący przy łóżku mojego taty. Po raz kolejny miałam silne przekonanie, że moją drogą jest życie zakonne. Tego dnia już nie wytrzymałam i wykrzyczałam Jezusowi, że pójdę do zakonu, jeśli dostanę od Niego pierścionek. Zaznaczyłam, że mam go dostać, a nie znaleźć. Zadowolona, wyszłam z kaplicy ponieważ wszyscy moi bliscy wiedzieli, że nie noszę pierścionków, więc byłam przekonana, że przechytrzyłam Pana Boga i nic podobnego się nie wydarzy. Moi rodzice byli wtedy w Rzymie na pielgrzymce. Następnego dnia zadzwonił do mnie tata i mówi: „Zastanawiałem się, co Ci przywieźć z Rzymu i tak pomyślałem, że jeśli uda mi się kupić, to chciałbym Ci przywieźć pierścionek”. Gdy to usłyszałam, nogi mi się ugięły i się rozłączyłam. Kilka dni po powrocie zadzwoniła do mnie siostra śmiejąc się, że nie zgadnę, co mi kupili rodzice. Nie zdążyłam nic powiedzieć, a ona zawołała: „Pierścionek – to jest obrączka św. Rity – trzymające się dwie prawe dłonie”. Przerwałam rozmowę i się rozpłakałam. Kilka dni zajęło mi dojście do siebie. Na koniec dodam, że przyjęcie do postulatu miałam 14 września (Święto Podwyższenia Krzyża – „Wysoko postawiony mąż…”) i tego dnia byłam z Siostrami w Słupcy w Sanktuarium Krzyża Świętego, gdzie akurat odbywał się ślub młodej pary (gdy kapłan mówił: „podajcie sobie prawe dłonie” – spojrzałam na pierścionek).

Do takiego tańca zaprosił mnie Pan Jezus i nie mam wątpliwości, że to najlepszy tancerz, jakiego mogłabym sobie wymarzyć.

 

Taniec z Jezusem to podążanie za Nim tak, jak On nas prowadzi.

 

Ewelina Nowaczyk

Nowicjuszka w Zgromadzeniu Sióstr Misjonarek Apostolstwa Katolickiego (Pallotynkach).

Artykuły:

Zamów Książkę nr 1

Zamów Książkę nr 2

VideoBlog Guadalupe

Logowanie

Wyłącznie dla członków Wspólnoty i jej Dzieł. Informacje: admin@guadalupe.com.pl

Kontakt

e-mail zespół:
zespol@guadalupe.com.pl
administrator strony: admin@guadalupe.com.pl