Dziękujemy Matce Bożej z Guadalupe za ocalenie życia!
Z Grzegorzem jesteśmy małżeństwem od 16 lat. Mamy czwórkę dzieci: 15-letnią Agnieszkę, 13-letniego Dominika i 9-letnie bliźniaki: Gabrysię i Karola. Uważam, że nie ma w życiu przypadków. Także to, że Bóg postawił na naszej drodze Wspólnotę Guadalupe, nie było przypadkiem.
Historia, którą opowiedziała mi moja teściowa, jest przykładem na to, że Maryja wysłuchuje tych, którzy z wiarą i zaufaniem modlą się do Boga za Jej wstawiennictwem, i że w tym szczególnym znaku – Matki Bożej z Guadalupe – jest Patronką życia. Życia tych jeszcze nienarodzonych.
Wszystko zaczęło się ponad 40 lat temu. Kiedy teściowa spodziewała się piątego dziecka (mojego męża), doznała silnego krwawienia. Były to czasy, kiedy na wsi nie było telefonów, więc nie tak łatwo było wezwać pogotowie. Wraz ze swoim mężem udali się autobusem do szpitala. Czekając na wizytę, spodziewała się wszystkiego. Kiedy została przyjęta i zbadana, lekarz stwierdził, że tu już nie ma co ratować, ponieważ ciąża jest w rozkładzie. Wypisał więc skierowanie na zabieg. Kiedy pokazała je mężowi, ten bez wahania powiedział; „Iść pod nóż jest zawsze czas, najpierw pójdziemy do innego lekarza”. Zwracając uwagę na mądrą radę swojego męża, dziękowała Bogu, że nie uwierzyli pierwszej diagnozie, ponieważ drugi lekarz wszystkiemu zaprzeczył. Powiedział, że dziecko żyje, ale po urodzeniu może być „chorowite”.
Czas, który pozostał do rozwiązania, teściowa wspomina jako codzienną wspólną modlitwę o szczęśliwy poród. Zdrowy syn przyszedł na świat 12 grudnia – w święto Matki Bożej z Guadalupe, Patronki życia poczętego. Jakby czekał na ten szczególny dzień, gdyż poród nastąpił po terminie. Choć w tamtych czasach Maryja w tym wizerunku nie była na tyle znana, to wierzę, że właśnie Jej wstawiennictwu mąż zawdzięcza życie. Będąc już we Wspólnocie Rodzin Guadalupiańskich zrozumiałam, że w tym wizerunku mamy czcić Maryję i dziękować Jej za ocalenie życia – tego jeszcze nienarodzonego.
Chwała Panu i cześć Maryi!