Karol Staszczyk - Jak to się zaczęło?
Jak wiadomo, czasami pełnienie woli Bożej różni się od tego co my chcemy. Tak samo było ze mną. Pewnego dnia niespodziewanie poczułem jakąś pustkę, więc wróciwszy do domu, zacząłem się modlić, bo nie wiedziałem, dlaczego tak się dzieje. Nagle w mojej głowie pojawiło się jedno słowo: WSPÓLNOTA. Dziwne uczucie zniknęło. Modliłem się dalej: „Panie Boże, poślij mnie, gdzie chcesz, ale nie do Guadalupe”.
Następnego dnia spotkałem w trolejbusie Agnieszkę, która zaprosiła mnie właśnie do Guadalupe. Postanowiłem działać… „Panie Boże, niech poproszą mnie trzy razy”. Trzy miesiące upłynęły bez żadnego odzewu. Jednak okazało się, że część wspólnoty wybiera się razem z moją szkołą na kanonizację Jana Pawła II i Jana XXIII. Na tym wyjeździe niezwykle często słyszałem: „Karol, a może dołączyłbyś do wspólnoty?”, „Słyszałam, że śpiewasz…”, „Twoja siostra mówiła, że ładnie śpiewasz”, itd. Myślę, że na pewno było dużo więcej niż trzy prośby. I tak zaczęła się moja historia. Cieszę się, że Pan Bóg ma tak dobry humor i wszystko układa, jak zechce – otacza mnie dobrymi ludźmi, dzięki którym mam wiele powodów do radości.