O duchowym dziecięctwie - „Ojciec wasz niebieski wie, czego potrzebujecie”
Istota „małej drogi” polega na oddaniu siebie i wszystkiego Panu Bogu.
Droga duchowego dziecięctwa, wbrew pozorom, nie jest drogą łatwą, nie jest dla ludzi przeciętnych i letnich w życiu duchowym. Niełatwo jest czasem trwać w postawie dziecka wobec Ojca, gdyż dziecięctwo prowadzi do heroizmu miłości. Tym, którzy nią kroczą stawia wysokie wymagania, gdyż nie jest łatwo do końca zaakceptować swoje urazy, krzywdy zadane w przeszłości, ubóstwo, bezsilność czy niemoc w życiu wewnętrznym. Ale paradoksalnie uświadomienie sobie tej prawdy przynosi głęboki pokój (1).
Dziecięctwo duchowe nie jest naiwnością czy głupotą dziecka, ale ślepym oddaniem Bogu Ojcu. Małość duszy to jest pokora - świadomość prawdy o swojej małości względem Stwórcy. Jak pisze ks. W. Mueller: Istota „małej drogi” polega na oddaniu siebie i wszystkiego Panu Bogu, na zgadzaniu się, że On będzie kierował naszym życiem, naszymi sprawami i to w sposób dla nas najlepszy (1).
W Dialogach Ludmiły Krakowieckiej, współczesnej mistyczki, Bóg Ojciec wyjaśnia jej, jakiej relacji pragnie od Swoich dzieci.
Ja wszystko wiem, czego potrzebujecie. Ja lepiej od was wiem, czego potrzeba duszom i ciałom waszym. (...) Czy nie myślicie, biedne Moje dzieciaki, że Ja Swą wszechmocą, mądrością i Miłością nie umiem lepiej i pewniej wytyczyć waszą drogę i [droge] każdego z was poszczególnie? Przecież Ja jeden wasze ścieżki znam i siły wasze do ich przebycia i znam na wylot każdego z was – a wiedza Moja o was jest wiedzą miłości. Niby chcecie, abym was wychowywał, oddajecie się w ręce Moje, a gdy was czasem doświadczę, gdy nie wydźwignę z nędzy czy dopuszczę upadek, aby was wreszcie nauczyć prawdy o waszej nicości, maleńkości i nędzy, wy się burzycie. (...) Czy tak postępuje dziecko małe, dziecko, które kocha i ufa? Ono jak zgrzeszy (jest niegrzeczne), leci zaraz ze łzami do Tatusia, rzuca Mu się na szyję, przeprasza, tuli się do serca i rozbrojony Ojciec |tuli| je i całuje, może da nawet ojcowskiego klapsa, ale miłuje, zapomina, dziecko też zapomina o swym wybryku, bo mu przebaczono, i swobodnie się bawi – oboje zapominają. (...) Dziecko ufa – ufa słowu Ojca, a nawet gdy Ojciec ukarze, przyjmuje, wie, że Ojciec jest sprawiedliwy, ale i kochający (2).
Kiedyś Bóg Ojciec pokazał mi poprzez sytuację w moim życiu - swoją dobroć i jak powinnam Go w tym naśladować. Mój młodszy brat rozchorował się i poprosił bym na kolację zrobiła mu coś do jedzenia (prosił mnie o to często, nie tylko, gdy był chory...). Jako „dobra” siostra zgodziłam się. Zobaczyłam, że w domu jest czerstwy chleb i trochę sera, więc postanowiłam pójść na łatwiznę i zrobić mu grzanki na kolację... Poszłam jeszcze przed tym na Mszę Świętą i to co usłyszałam podczas Ewangelii mnie bardzo zawstydziło. Jeżeli którego z was, ojców, syn poprosi o chleb, czy poda mu kamień? (Łk 11,11a). Przypomniałam sobie wtedy ten suchy chleb, który chciałam dać bratu. Po Mszy Świętej poszłam do sklepu i kupiłam mu same dobre rzeczy. To była lekcja od Boga Ojca - lekcja Jego dobroci. On się nie męczy naszymi prośbami (ja męczyłam się prośbami mojego brata). Bóg zawsze jest dobry i hojny!
Pan Jezus poucza nas o drodze dziecięctwa duchowego przede wszystkim na kartach Ewangelii: Zaprawdę powiadam wam, jeśli się nie nawrócicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do Królestwa Niebieskiego (Mt 18,3). Pan Jezus tłumaczy tę zależność świętej siostrze Faustynie: Chociaż niepojęta jest wielkość moja, lecz obcuje tylko z maluczkimi – żądam od ciebie dziecięctwa ducha. Sama s. Faustyna się dziwiła: Jak można nie ufać Temu, który wszystko może: z Nim wszystko, a bez Niego – nic. On, Pan, nie pozwoli i nie dopuści zawstydzenia dla tych, którzy całą ufność swoją w Nim położyli (Dzienniczek, p.358). Kiedyś Pan Bóg przemówił do mnie przez taksówkarza. Z racji tego, że „w porę i nie w porę” jestem chętna do ewangelizacji, a rozmowa z kierowcą taksówki przychodziła dość łatwo, zaczęłam mu opowiadać moje świadectwo nawrócenia. Gdy powiedziałam, że czasami mam problemy z zaufaniem Bogu, kierowca przerwał moją wypowiedź i bardzo zdziwiony, jakby z wyrzutem powiedział: „Jak można nie ufać Bogu?!”. Pamiętam, że w tej podróży, to on mnie nawrócił.
… jeśli się nie nawrócicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do Królestwa Niebieskiego.
Będąc małą dziewczynką, lubiłam robić rodzicom niespodzianki. Czasami były to rysunki, piosenki czy tańce. Gdy udawało mi się wstać wcześniej niż oni, to schodziłam do kuchni i robiłam śniadanie, które przynosiłam im do łóżka. Nie wiem na ile było dobre, ale rodzice przyjmowali je z wielką radością. Tak samo w naszym życiu duchowym, nasza Mama i nasz Tata Niebieski, bardzo się cieszą z naszych małych darów. Święta Mała Tereska pisała o tym tak: Szukam drobnych okazji, najmniejszych błahosek, które mogłyby zadowolić Jezusa: uśmiechu, dobrego słowa w chwili, gdy mogłabym okazać zniecierpliwienie (4).
Przypomina mi to bardzo postępowanie Dzieci Fatimskich, które szukały każdej sposobności by ofiarować Maryi swoje cierpienia za biednych grzeszników. Maryja jest najlepszą nauczycielką dziecięctwa duchowego, bo sama była w pełni ufna woli Ojca. Dlatego zawierzenie się Matce Bożej jest pierwszym i ułatwiającym krokiem do wstąpienia na drogę dziecięctwa duchowego. Malutkie dziecko, gdy coś mu się dzieje, to zazwyczaj najpierw woła „Mama!”. Mała Tereska, która straciła swoją ziemską mamę w wieku 4 lat, napisała 2 lata później: Chcę być bardzo grzeczną dziewczynką. Najświętsza Panna jest moją ukochaną Matką, a małe dzieci zwykle przypominają swoje matki (4).
Zawierzenie się Matce Bożej jest pierwszym i ułatwiającym krokiem do wstąpienie na drogę dziecięctwa duchowego.
Zawierzenie Maryi jest drogą dziecięctwa – to nie ja decyduję, ale Mama… Mama wie, co Tato pragnie i potrafi mu przedstawić prośbę dziecka, tak by Tata się zgodził. Św. Ludwik G. de Monfort pisze o tym tak: Wyobraźmy sobie wieśniaka, który chcąc zdobyć sobie przyjaźń i przychylność króla, idzie do królowej i ofiaruje jej jabłko, stanowiące cały jego dobytek, z prośbą, by je ofiarowała królowi. Królowa przyjmuje ten ubogi i nikły dar wieśniaka, a położywszy go na wielką, szczerozłotą tacę ofiarowuje go w jego imieniu królowi. Wówczas jabłko, samo w sobie żadnej nie przedstawiające wartości, byłoby przez wzgląd na złoty półmisek, a przede wszystkim na osobę, która je wręcza, podarkiem godnym królewskiego majestatu. Maryja przedstawia dobre uczynki Jezusowi Chrystusowi, gdyż z tego, co Jej ktoś ofiaruje, dla Siebie nic nie zatrzymuje; wszystko oddaje wiernie Jezusowi; kiedy Ją sławi i chwali, Ona wielbi i sławi Jezusa (5).
Maryja uczy nas być zawierzonym Bogu jak małe dziecko.
Kolejnym ciekawym połączeniem „małej drogi” i objawień fatimskich, który odkryłam przyjrzawszy się biografii św. Tereski od Dzieciątka Jezus, to fakt, że kiedy zapadła na ciężką chorobę (25 marca w dzień Zwiastowania NMP), Matka Boża uśmiechnęła się do niej i ją uzdrowiła - właśnie 13 maja 1883 roku! To również 13 maja 1981 roku Matka Boża uchroniła św. Jana Pawła II przed śmiercią. Św. Jan Paweł II był również przykładem „małej drogi przez Maryję”. Ksiądz Eduardo Chavez, Dyrektor Wyższego Instytutu Badań Guadalupiańskich w Meksyku tak opowiada o miłości św. Jana Pawła II do Matki Bożej z Guadalupe:
Kiedy był bardzo chory i przybliżał się termin piątej wizyty Ojca Świętego na kanonizację św. Juana Diego, wszyscy w Rzymie mówili, żeby nie jechał, bo był bardzo słaby. Przypomnijmy sobie, że rzeczywiście był bardzo słaby, że była to ogromnie wielka podróż, bo miał jechać do Kanady, Gwatemali i potem na kanonizację św. Juana Diego do Meksyku. On na to powiedział: „Już skończyliście? Muszę jechać do Meksyku, czy to będzie na wózku inwalidzkim czy na noszach, muszę jechać pocałować wizerunek Matki Bożej z Guadalupe, bo od tamtego wizerunku WSZYSTKO się zaczęło!” Tak powiedział papież Jan Paweł II i ja to wiem, bo tam byłem. Więc przyjechał, kanonizował Juana Diego na Tepeyac, kontemplując Ją (6).
Św. Jan Paweł II powierzył swój pontyfikat Matce Bożej, dlatego tak często pielgrzymował do Jej dzieci na całym świecie, by przekazać Ojcowską Miłość i przypomnieć światu o Bożym Miłosierdziu. W Encyklice Dives in Misericordia pisał: Człowiek i jego najwyższe powołanie odsłania się w Chrystusie poprzez objawienie tajemnicy Ojca i Jego miłości (7). Pan Jezus mówił Siostrze Faustynie, że najbardziej boli Go nieufność Jego dzieci (Nieufność dusz rozdziera wnętrzności Moje) i że bardzo kocha dusze, które Mu ufają (O, jak bardzo kocham dusze, które mi zupełnie zaufały, wszystko im uczynię!).
Podsumowując, droga dziecięctwa to droga miłości dzieci do Ojca i Ojca do dzieci. My miłujemy Boga, ponieważ Bóg pierwszy nas umiłował (1 J 4,19). Pan Jezus, powiedział swoim uczniom, że kto Go zobaczył, zobaczył także i Ojca (por. J 14,9b). Dlatego najistotniejszym elementem w kształtowaniu naszego dziecięctwa duchowego jest umiłowanie Najświętszego Sakramentu. Jezus sam stał się mały, skrył się w opłatku - Bóg cały - by nas kochać i prowadzić. Gdy Go adorujemy, wypełnia nas swoją miłością, Miłością Taty, który nie jest gdzieś daleko „w niebie”, ale jest blisko. Ostatnio na naszej posłudze w Janowie Podlaskim, jedna osoba podzieliła się z nami swoim świadectwem nawrócenia, które zaczęło się od uświadomienia sobie, że Bóg jest jej TATĄ.
Bóg jest jej TATĄ.
Na zakończenie tych rozważań, zapraszam Cię do praktycznego wcielenia w życie tego, o czym mówi artykuł, do wkroczenia na drogę duchowego dziecięctwa. Pomocne może być zawierzenie, które Pan Jezus podyktował Słudze Bożemu ks. Dolindo Ruotolo. Zachęcam też to zawierzenia swojej drogi Matce Najświętszej, która prowadzi nas do umiłowania Jezusa, szczególnie w darze Eucharystii.
Akt zawierzenia
Dlaczego zamartwiacie się i niepokoicie? Zostawcie mnie troskę o wasze sprawy, a wszystko się uspokoi. Zaprawdę mówię wam, że każdy akt prawdziwego, głębokiego i całkowitego zawierzenia Mnie wywołuje pożądany przez was efekt i rozwiązuje trudne sytuacje. Zawierzenie Mnie nie oznacza zadręczania się, wzburzenia, rozpaczania, a później kierowania do Mnie modlitwy pełnej niepokoju, bym nadążał za wami; zawierzenie to jest zamiana niepokoju na modlitwę. Zawierzenie oznacza spokojne zamknięcie oczu duszy, odwrócenie myśli od udręki i oddanie się Mnie tak, bym jedynie Ja działał, mówiąc Mi: Ty się tym zajmij.
Sprzeczne z zawierzeniem jest martwienie się, zamęt, wola rozmyślania o konsekwencjach zdarzenia. Podobne jest to do zamieszania spowodowanego przez dzieci domagające się, aby mama myślała o ich potrzebach, gdy tymczasem one chcą się tym zająć same, utrudniając swymi pomysłami i kaprysami jej pracę. Zamknijcie oczy i pozwólcie Mi pracować, zamknijcie oczy i myślcie o obecnej chwili, odwracając myśli od przyszłości jak od pokusy.
Oprzyjcie się na Mnie wierząc w moją dobroć, a poprzysięgam wam na moją miłość, że kiedy z takim nastawieniem mówicie: „Ty się tym zajmij”, Ja w pełni to uczynię, pocieszę was, uwolnię i poprowadzę.
A kiedy muszę was wprowadzić w życie różne od tego, jakie wy widzielibyście dla siebie, uczę was, noszę w moich ramionach, sprawiam, że jesteście jak dzieci uśpione w matczynych objęciach. To, co was niepokoi i powoduje ogromne cierpienie to wasze rozumowanie, wasze myślenie po swojemu, wasze myśli i wola, by za wszelką cenę samemu zaradzić temu, co was trapi.
Czegóż nie dokonuję, gdy dusza, tak w potrzebach duchowych jak i materialnych, zwraca się do mnie mówiąc: „Ty się tym zajmij”, zamyka oczy i uspokaja się! Dostajecie niewiele łask, kiedy męczycie się i dręczycie się, aby je otrzymać; otrzymujecie ich bardzo dużo, kiedy modlitwa jest pełnym zawierzeniem Mnie. W cierpieniu prosicie, żebym działał, ale tak jak wy pragniecie… Zwracacie się do Mnie, ale chcecie, bym to Ja dostosował się do was. Nie bądźcie jak chorzy, którzy proszą lekarza o kurację, ale sami mu ją podpowiadają. Nie postępujcie tak, lecz módlcie się, jak was nauczyłem w modlitwie „Ojcze nasz”: Święć się Imię Twoje, to znaczy bądź uwielbiony w tej mojej potrzebie; Przyjdź Królestwo Twoje, to znaczy niech wszystko przyczynia się do chwały Królestwa Twego w nas i w świecie; Bądź wola Twoja jako w niebie tak i na ziemi, to znaczy Ty decyduj w tej potrzebie, uczyń to, co Tobie wydaje się lepsze dla naszego życia doczesnego i wiecznego.
Jeżeli naprawdę powiecie Mi: „Bądź wola Twoja”, co jest równoznaczne z powiedzeniem: „Ty się tym zajmij”, Ja wkroczę z całą moją wszechmocą i rozwiążę najtrudniejsze sytuacje. Gdy zobaczysz, że twoja dolegliwość zwiększa się zamiast się zmniejszać, nie martw się, zamknij oczy i z ufnością powiedz Mi: „Bądź wola Twoja, Ty się tym zajmij!”. Mówię ci, że zajmę się tym, że wdam się w tę sprawę jak lekarz, a nawet, jeśli będzie trzeba, uczynię cud. Widzisz, że sprawa ulega pogorszeniu? Nie trać ducha! Zamknij oczy i mów: Ty się tym zajmij!”. Mówię ci, że zajmę się tym i że nie ma skuteczniejszego lekarstwa nad moją interwencję miłości. Zajmę się tym jedynie wtedy, kiedy zamkniesz oczy.
Nie możecie spać, wszystko chcecie oceniać, wszystkiego dociec, o wszystkim myśleć i w ten sposób zawierzacie siłom ludzkim albo – gorzej – ufacie tylko interwencji człowieka. A to właśnie stoi na przeszkodzie moim słowom i memu przybyciu. Och! Jakże pragnę tego waszego zawierzenia, by móc wam wyświadczyć dobrodziejstwa i jakże smucę się, widząc was wzburzonymi.
Szatan właśnie do tego zmierza: aby was podburzyć, by ukryć was przed moim działaniem i rzucić na pastwę tylko ludzkich poczynań. Przeto ufajcie tylko Mnie, oprzyjcie się na mnie, zawierzcie Mnie we wszystkim. Czynię cuda proporcjonalnie do waszego zawierzenia Mnie, a nie proporcjonalnie do waszych trosk.
Kiedy znajdujecie się w całkowitym ubóstwie, wylewam na was skarby moich łask. Jeżeli macie swoje zasoby, nawet niewielkie lub staracie się je posiąść, pozostajecie w naturalnym obszarze, a zatem podążacie za naturalnym biegiem rzeczy, któremu często przeszkadza szatan. Żaden człowiek rozumujący tylko według logiki ludzkiej nie czynił cudów. Lecz na sposób Boski działa ten, kto zawierza Bogu.
Kiedy widzisz, że sprawy się komplikują, powiedz z zamkniętymi oczami duszy: Jezu, Ty się tym zajmij! Postępuj tak we wszystkich twoich potrzebach. Postępujcie tak wszyscy, a zobaczycie wielkie, nieustanne i ciche cuda. To wam poprzysięgam na moją miłość.
Bibliografia:
- Ks. W. Mueller, Śladami księdza Woźnego. Droga Dziecięctwa, wyd. Kontekst, Poznań 2019, s. 31.
- L. Krakowiecka, Dialogi, RSMU, Poznań 2010, (Imprimatur: Poznań 2006, N.2379/2006,Zdzisław Fortuniak Wikariusz Generalny), p. 1542-1550.
- Św. S. M. Faustyna Kowalska, Dzienniczek, wyd. Promic, Warszawa 2011, p. 50, 294, 358.
- V. Johnson, Mała Droga w: Święta Teresa z Lisieux. Doktor Małej Drogi, red. Br. Francis Mary Kalvelage Fl, Wydawnictwo Diecezjalne i Drukarnia w Sandomierzu, Sandomierz 2010, s. 20-22.
- Św. Ludwik Maria Grignon de Montfort, Traktat o prawdziwym nabożeństwie do NMP, Lubelskie Wydawnictwo Diecezjalne, s. 136.
- Wywiad z Księdzem Eduardo Chavezem–Dyrektorem Wyższego Instytutu Badań Guadalupiańskich, https://www.youtube.com/watch?v=iVwh3vn1Om4
- Dives in Misericordia, 1.