Kościół a homoseksualizm
Samotność jest czasem bardzo potrzebna np. po ośmiu godzinach „na słuchawce” w pracy albo po dyżurze jako pomoc przy dzieciach starszej siostry. W perspektywie całego życia, samotność to koszmar.
Czy są ludzie, których to nie przeraża? Może „singli”? W końcu sami wybierają stan wolny, ale oni też mają rodziny i przyjaciół. A może ojcowie pustelnicy? Cóż, bez wsparcia i obecności Boga umarliby z samotności szybciej, niż przeczytasz słowo „samotność”! Istnieją grupy bardziej narażone na to zjawisko. Myślę, że jedną z takich grup są osoby ze skłonnościami homoseksualnymi. Często niezrozumiane przez rodzinę, znajomych, jak również przez środowiska chrześcijańskie, dlatego szukają akceptacji wśród mających ten sam problem.
Zrozumieć homoseksualizm
Kościół Katolicki uczynił wiele starań, by zrozumieć to zagadnienie. Świadczą o tym dokumenty, które wydał, a wśród nich bardzo ważny: „List do biskupów Kościoła katolickiego o duszpasterstwie osób homoseksualnych - Homosexualitatis problema”. Czytamy w nim:
„Stanowisko moralności katolickiej jest oparte na rozumie ludzkim oświeconym przez wiarę i kierowanym świadomie zamiarem pełnienia Woli Boga, naszego Ojca (...). Homoseksualizm, w swoich wielorakich odniesieniach i ze swoimi następstwami dla społeczeństwa oraz życia Kościoła, jest problemem, dotyczącym właśnie troski duszpasterskiej Kościoła. Dlatego wymaga się od jego duszpasterzy uważnego studium, konkretnego zaangażowania oraz uczciwej, teologicznie wyważonej refleksji”.
Przedstawiciele Kościoła przejawiają wiele troski i zrozumienia, jednocześnie nie ustępując w sprawach, co do których nie mają wątpliwości. Tą kwestią zajęła się Kongregacja Nauki Wiary w „Deklaracji o niektórych zagadnieniach etyki seksualnej” z 29 grudnia 1975 r. W dokumencie tym uwzględniono powszechne rozróżnienie między predyspozycją lub skłonnością homoseksualną a czynami homoseksualnymi, które zostały określone jako „czyny pozbawione ich istotnej i niezbędnej celowości”, jako „wewnętrznie nieuporządkowane”, a – jako takie – nie mogą być w żadnym przypadku zaaprobowane.
Orientacja lub predyspozycja homoseksualna sama w sobie nie jest grzechem, gdyż wynika
z wielu, często niezależnych od człowieka, czynników. U konkretnej osoby doprowadza do nich dopiero nałożenie się kilku zmiennych czynników.
Jest dziesięć takich czynników:
1) dziedziczność,
2) temperament,
3) zranienia heteroemocjonalne,
4) zranienia homoemocjonalne,
5) zranienia ze strony rodzeństwa,
6) zranienia obrazu ciała
7) nadużycia seksualne,
8) zranienia społeczne lub w kontaktach z rówieśnikami,
9) zranienia kulturowe,
10) inne czynniki (rozwód, śmierć, doświadczenia
i wpływy przed narodzeniem, religia).
Źródło: R. Cohen. „Wyjść na prostą – Rozumienie i uzdrowienie homoseksualizmu”. s. 69.
Interpretacja, czyli „każdy po swojemu”
Czy homoseksualizm to naturalna orientacja, czy raczej jej zaburzenie? Opinie są różne, ale chyba nie wszystkie dobre. Wiele zamieszania w ludzkich głowach poczyniły głosy o domniemanych wynikach badań genetycznych, według których miał istnieć gen odpowiedzialny za homoseksualizm, co oznaczałoby, że omawiane skłonności są wrodzone. Jednak badania te nie zostały potwierdzone! Mimo to, jest to jeden z argumentów rozpowszechnianych przez lobby homoseksualne. Inne naukowe argumenty też nie są wiarygodne, a nawet stają w opozycji do poprzednich. Amerykańskie Towarzystwo Gejów i Lesbijek Psychiatrów stwierdza, że pomimo wiary części ludzi, iż z orientacją seksualną człowiek przychodzi na świat i takim już zostaje, to tak naprawdę orientacja nie jest stała; zmienia się podczas życia jednostki, czyli może przechodzić z hetero- na homo- czy biseksualną i na odwrót. Uważam, że argument ten kłóci się z poprzednim.
Kościół Katolicki natomiast przychyla się do stanowiska, że skłonności homoseksualne są determinowane rozwojowo. Jak pisze R. Cohen:
„Istnieje pewien udział zmiennych czynników, które mogą doprowadzić do odczuwania skłonności do osób tej samej płci (...). Zaburzeń więzi z własną płcią nie powoduje jeden czynnik”.
Pojawiły się jednak opinie, przyczyniające się do błędów duszpasterskich, m.in. ta, według której Pismo Święte nie ma nic do powiedzenia w kwestii homoseksualizmu. Jednak ta interpretacja nie bierze pod uwagę Tradycji Kościoła, która jest „żywym przekazywaniem Ewangelii, wypełnianym w Duchu Świętym”, jak mówi „Katechizm Kościoła Katolickiego” (KKK). Błędnym poglądem był ten, traktujący kulturę współczesną jako odmienną od tej, w której powstawały księgi, nijak odnoszącą się do problemów świata. Jak przypomina Sobór Watykański II, nie można rozdzielić Pisma Świętego od Tradycji Kościoła, interpretowanych przez Urząd Nauczycielski Kościoła.
Ocena etyczna
„Orientacja lub predyspozycja homoseksualna sama w sobie nie jest grzechem, gdyż wynika z wielu, często niezależnych od człowieka, czynników (...). Obiektywnie jednak pozostaje nieuporządkowana. Wobec skłonności homoseksualnej należy odnosić się z szacunkiem i pamiętać, że osobista godność człowieka powinna być zawsze szanowana w słowach, uczynkach i ustawodawstwie” („Encyklopedia Bioetyki”, wydawnictwo Polwen, s. 274). Same czyny homoseksualne są traktowane przez moralność inaczej: „Są one sprzeczne z prawem naturalnym, wykluczają z aktu płciowego dar życia” (KKK 2357).
Święty Jan Paweł II, dla którego dobro rodziny było ogromnym priorytetem, mocno protestował, gdy Parlament Wspólnoty Europejskiej wprowadził rezolucję ws. homoseksualizmu. Jako wyraz sprzeciwu w rozważaniu z 1994 r., przed modlitwą „Anioł Pański” Ojciec Święty odpowiada: „Parlament, w sposób nieuprawniony, nadał walor prawny zachowaniom dewiacyjnym, niezgodnym z zamysłem Bożym. (...) Nie może stanowić prawdziwej rodziny związek dwóch mężczyzn lub dwóch kobiet, a tym bardziej nie można przyznawać takim związkom prawa do adopcji osieroconych dzieci. Dzieciom tym wyrządza się poważną krzywdę, ponieważ w »rodzinie zastępczej« nie znajdują ojca i matki, ale »dwóch ojców« albo »dwie matki«”.
Poza tym, sam Jezus wskazywał, że współżycie pozamałżeńskie jest naruszeniem cnoty czystości (Mt 5, 27-32), odnosi się to także do aktów seksualnych w związkach jednopłciowych, które nie żyją w sakramentalnych małżeństwach.
Święty Jan Paweł II i Ojciec Józef Augustyn.
Jak przezwyciężyć te skłonności?
Ojciec Józef Augustyn, wieloletni katecheta i kierownik duchowy, w książce „Wychowanie do integracji seksualnej” pisze: „Zauważmy, iż wiedza na temat homoseksualizmu w Polsce jest niewielka i powierzchowna. Dotyczy to zarówno środowisk świeckich, jak również środowiska duszpasterskiego. Ten brak wiedzy łączy się zwykle z postawą potępienia i odrzucenia. Osoby homoseksualne wciąż są jeszcze przedmiotem złośliwych określeń, poniżania, czy wręcz aktów przemocy”.
Oto fragment opinii wierzącej osoby homoseksualnej:
„Kościół akceptuje grzesznika, ale nie grzech. Osoba, która ma skłonności homoseksualne, może korzystać w pełni z sakramentów, jeśli tylko zachowuje czystość. Problem zaczyna się jednak w innym miejscu. Jest to indywidualne podejście do jednostki. Bardzo rzadko zdarzyło się, żeby duszpasterz wszedł głębiej w moją sytuację (…). Nie chodzi o głaskanie po głowie i mówienie, że wszystko będzie dobrze, ale o zwykłe, codzienne wsparcie przez rozmowę, modlitwę i po prostu bycie z kimś, gdy tego potrzebuję. Tylko tyle, i aż tyle...”.
We wspomnianej wcześniej książce o. Augustyn przyznaje, że jest to temat trudny pod wieloma względami. Według niego uznanie zachowań homoseksualnych za normę i pełna akceptacja społeczna czynów homoseksualnych nie rozwiązują problemu. Duchowny kładzie nacisk na indywidualne i całościowe podejście do człowieka, jego psychiki i ducha. W rozdziale „Jak przezwyciężyć skłonności homoseksualne?” pisze: „Rzeczywiste przezwyciężenie skłonności homoseksualnych może zależeć od tego, jak głęboko są one zakorzenione w człowieku. W pewnych przypadkach, u ludzi młodych, którzy jeszcze nie są dojrzali emocjonalnie, przeważają bardziej subiektywne przekonania lękowe o własnych skłonnościach. Utwierdzenie w orientacji heteroseksualnej u nich może okazać się szybkie i stosunkowo łatwe. W innych przypadkach, w których istnieją rzeczywiste, głębokie skłonności, przezwyciężenie ich może okazać się bardzo trudne. Wydawanie zbyt szybkich i nieuzasadnionych ocen, iż »nic nie da się zrobić«, może być jednak krzywdzące, ponieważ może przedwcześnie odbierać nadzieję na wyjście z problemu. Krzywdzące może okazać się także składanie tanich obietnic na szybkie pokonanie problemu wówczas, kiedy jest on bardzo głęboki i trwały”.
Wydawanie zbyt szybkich i nieuzasadnionych ocen, iż »nic nie da się zrobić«, może być jednak krzywdzące.
Jako pierwsze założenie w przezwyciężeniu skłonności homoseksualnych, o. Augustyn wskazuje rzeczywiste pragnienie zmagania się o własną dojrzałość seksualną. Niezbędną może okazać się pomoc wychowawcy, psychologa, osoby duchownej i najbliższych. Na koniec rozdziału swej książki pisze: „Zwykle ujawnione skłonności homoseksualne rodzą głębokie uczucie wstydu i nieakceptacji siebie. Stąd też konieczne jest stworzenie atmosfery pełnego zrozumienia, życzliwości i zaufania, aby mogło nastąpić niezbędne do rozwiązania problemu oddramatyzowanie własnych skłonności”. Ojciec Augustyn podkreśla, że „osoby posiadające silne skłonności homoseksualne trzeba przestrzegać zwłaszcza przed wciągnięciem w takie praktyki nowych osób. Wciąganie w te praktyki ludzi młodych jest zawsze wielką krzywdą, której często w żaden sposób nie da się już naprawić”.
By zgłębić temat, z pewnością nie może nam umknąć nowa pozycja psycholog Beaty Wieczorek, autorki książki „Homoseksualizm. Przegląd światowych analiz i badań. Przyczyny, objawy, terapia, aspekty społeczne”. Na ponad dziewięciuset stronach znajdziemy najnowsze badania, odwołania do ponad 3,5 tys. świadectw, opartych na bibliografii, zawierającej ok. tysiąca tytułów.
Leczenie skłonności homoseksualnych
Duży wkład w dziedzinę leczenia ze skłonności homoseksualnych ma Richard Cohen, psychoterapeuta i doradca oraz jeden z czołowych ekspertów w dziedzinie zmiany orientacji seksualnej. Ponadto jest człowiekiem, który sam zmagał się z tym problemem, a pomimo długiej i trudnej drogi, czuje się całkowicie uzdrowiony. Stworzył metodę, którą opisuje w książce pt. „Wyjść na prostą – Rozumienie i uzdrowienie homoseksualizmu”. Metoda oparta na poznaniu swojego problemu, wsparciu, a także więzi z Bogiem, pomogła już wielu ludziom, a ich świadectwa są tego wzruszającym dowodem. Warto też wspomnieć o ośrodku „Odwaga”, umiejscowionym w Lublinie, który proponuje pomoc duchową i terapeutyczną osobom o niechcianych skłonnościach homoseksualnych oraz ich rodzinom.
Jaką postawę przyjąć?
„Coraz większa liczba osób, nawet wewnątrz Kościoła, wywiera nań niezmiernie silny nacisk, by skłonić Go do zaakceptowania skłonności homoseksualnej – tak, jak gdyby nie była ona nieuporządkowana moralnie” („Homosexualitatis problema”). Najczęściej widzi się to wśród członków organizacji LGBT. Można powiedzieć, że od tego zależy ich życie, więc trudzą się, by świat „w końcu ich zaakceptował”. Dużo łatwiej żyć z poczuciem, że „ze mną wszystko jest OK”, a nawet wyprzeć skłonności homoseksualne, niż uświadomić sobie, że problem istnieje. „Co zatem powinna robić osoba homoseksualna, która usiłuje iść za Chrystusem? Zasadniczo osoby te są powołane do pełnienia Woli Bożej w swoim życiu, łącząc z Ofiarą Krzyża Chrystusa wszelkie cierpienia i trudności, których mogą doświadczyć z powodu swojej sytuacji” („Homosexualitatis problema”).
Bóg potrafi uzdrowić z każdej skłonności do grzechu.
W przedmowie do wcześniej wspomnianej książki R. Cohena, w polskim wydaniu bp Zbigniew Kiernikowski kieruje do czytelnika bardzo mądre słowa: „Działanie duszpasterskie Kościoła, które otacza troską także osoby z problemami homoseksualnymi, ma więc na celu nie jakiekolwiek włączenie ich w krąg swojego działania, lecz takie, by te osoby mogły przeżyć prawidłowy proces integracji swojej osobowości i miały możliwość pełnego przeżywania relacji międzyludzkich, zgodnie z chrześcijańską wizją człowieka. Wszelkie działania, jakie Kościół wobec nich podejmuje, idą nie po linii aprobaty postaw i czynów homoseksualnych, lecz takiego włączenia osób dotkniętych tą nieprawidłowością, aby znalazły one swoje miejsce we wspólnocie kościelnej jako osoby mające swój konkretny problem i przeżywające swoje nawrócenie – podobnie zresztą, jak każdy chrześcijanin(...)Osoby o orientacji homoseksualnej muszą zatem przeżywać proces wyzwolenia z homoseksualizmu w szerszym środowisku osób heteroseksualnych, od których otrzymują stosowną pomoc i nauczą się dojrzałego życia. Jest to więc wyzwanie dla wspólnot chrześcijańskich, aby troszczyły się o to i umiały przyjmować w swoje łono takich ludzi, którzy z różnych powodów przeżywają pewne zaburzenia czy braki”. Należą się wielkie podziękowania wszystkim tym, którzy – w duchu Kościoła Katolickiego – pomagają osobom homoseksualnym. Kongregacja w liście do biskupów pisze: „Szczególna troska i dobra wola, okazana przez wielu kapłanów i zakonników w duszpasterstwie osób homoseksualnych, jest godna podziwu” („Homosexualitatis problema”).
Szczególna troska i dobra wola, okazana przez wielu kapłanów i zakonników w duszpasterstwie osób homoseksualnych, jest godna podziwu.
Na koniec konkret – choćby jedno „Zdrowaś Maryjo” w intencji osób z problemem homoseksualnymi. To może pierwszy, ale dobry gest wobec osób z takimi skłonnościami!